Pożar wybuchł po godzinie 6.00 rano, kiedy małżeństwo - Olga Kiepas-Graclik i Jakub Graclik - odpoczywali po sylwestrowej imprezie. Obudził ich huk pękających szyb.
- Dopiero do nas dociera to, co się stało - mówią ze smutkiem pani Olga i Jakub. - Kiedy ogień objął schody i zrobił się przeciąg, nie mogłem wyjść. Trzeba było wyrwać kratę z okna. Z jednej strony był ogień, z drugiej krata - było bardzo dramatycznie - mówi pan Jakub. - Mąż widział śmierć w oczach, ja już byłam na zewnątrz. Zostawiłam otwarte drzwi, bo myślałam, że może jeszcze psy wybiegną. Trudno było myśleć o wszystkim, ale kiedy zorientowałam się jaka jest sytuacja, ratowałam męża - relacjonuje pani Olga.
Dwóch psów, mieszkających z małżeństwem nie udało się uratować, mimo reanimacji wykonywanej przez strażaków. Zarzewiem ognia był komin, to z niego pożar rozprzestrzenił się na cały dom. Da się go wyremontować, ale potrzeba do tego pieniędzy i materiałów budowlanych. Zbierają je sąsiedzi małżeństwa. Informacji na temat tego, co jest potrzebne i jak można przekazywać dary znaleźć można na stronie "Pomoc pogorzelcom z Mosiny" na Facebooku.