Artystka działa na pograniczu fotografii i bio-artu, sama o sobie mówi, że: "rozsadza stary antropocentryczny system kwalifikujący odmienności i zarządzający hierarchią".
- Paszport Polityki dla Diany Lelonek cieszy, ale jej twórczości nie można porównać z kunsztownym działaniem artysty - mówi redaktor działu kultury Radia Poznań, historyk sztuki Marcel Skierski.
- To oczywiste, że cieszy tak prestiżowa nagroda dla artystki z poznańskiego Uniwersytetu Artystycznego. Z drugiej strony jednak w przypadku działalności Diany Lelonek trudno mówić o wyjątkowym kunszcie. Twórczość artystki opiera się na pomyśle zestawiania wytworów kultury z niszczącym wpływem natury. I tak w przypadku projektu "Zoe-terapia" mamy do czynienia z bakteriami i grzybami wżerającymi się w fotografie i reprodukcje znanych obrazów. Nie jest to nic, co moglibyśmy kojarzyć z kunsztownym działaniem artysty, artystka nie maluje, nie fotografuje, nie rzeźbi. Prace Lelonek w istocie podważają wszelkie wzniosłe ludzkie działania, tradycyjnie rozumianą kulturę i sztukę. Sama artystka mówi, że jej celem jest "rozsadzenie starego antropocentrycznego systemu". Polega to na kwestionowaniu nadrzędnej roli człowieka w świecie. Sztuka Lelonek nie jest też zjawiskiem oryginalnym pośród promowanej obecnie sztuki współczesnej, gdzie większość artystów stara się podważyć tradycyjne rozumienie kultury - wyjaśnia.
Paszport „Polityki” to nagroda ustanowiona w 1993 roku przez tygodnik „Polityka”, przyznawana twórcom w sześciu kategoriach: literatura, film, teatr, muzyka poważna, plastyka (sztuki wizualne) i estrada.