Mężczyzna zaatakował kobietę w jej mieszkaniu podczas spotkania towarzyskiego. Po gwałcie obrażenia były tak poważne, że poszkodowana zmarła.
"Dokonując ciężkich obrażeń ciała kobiety, jeszcze w tak drastyczny sposób, oskarżony wiedział do czego to doprowadzi" - mówił dziś sędzia Marek Kordowiecki.
Opis czynu jest tutaj sam za siebie wystarczający i wymowny i nie ulega wątpliwości - mając na uwadze takie zachowanie oskarżonego, że dopuścił się zabójstwa w zamiarze bezpośrednim. Nie mówiąc już oczywiście o tym szczególnym okrucieństwie, o zgwałceniu
- mówił sędzia.
Prokuratura ustaliła, że działanie oskarżonego miało motyw seksualny. Oskarżony w mieszkaniu kobiety był z jeszcze jednym mężczyzną, który cały czas jest poszukiwany.
W tej sprawie oskarżony najpierw był świadkiem, a dopiero później oskarżonym. Sąsiadka pokrzywdzonej wskazała innego mężczyznę, dopiero, gdy Marian K. zaczął jej grozić, poszła na policję. Oskarżony twierdził, że nie było go w domu ofiary. Obciążały go jednak ślady DNA, między innymi krew ofiary znaleziona na jego ubraniu.
Wyrok jest już prawomocny. Oskarżony cały czas jest w areszcie.