Chodzi o wydanie z miejskiej kasy 118 tysięcy złotych. Pieniądze poszły na stworzenie audytu rowerowego, standardów rowerowych i ankiety do spraw infrastruktury rowerowej.
Radny Tomasz Lipiński znalazł w internecie nazwiska ludzi, którym zlecono stworzenie dokumentów rowerowych dla Urzędu Miasta Poznania. - Wystarczy wrzucić te nazwiska do wyszukiwarki internetowej, by przekonać się, że to koledzy oficera rowerowego z innych stowarzyszeń rowerowych - mówi Lipiński.
Radny oczekiwał, że oficer rowerowy będzie sam tworzył takie dokumenty, a nie zlecał ich stworzenie na zewnątrz.
- To, że się znamy, to chyba nie jest przestępstwo. Środowisko osób, które się rzeczywiście znają na infrastrukturze rowerowej jest w Polsce jeszcze niewielkie - mówi Marcin Hyła, który za 20 tysięcy złotych napisał standardy rowerowe. Inne ze zleceń na ponad 30 tysięcy złotych dostał aktywista rowerowy z Wrocławia.
Rzecznik Urzędu Miasta Hanna Surma przekonuje, że urząd wysyłał zapytania ofertowe do kilku firm lub osób. - Zostały zastosowane procedury, które zwyczajowo stosujemy w Urzędzie Miasta Poznania - dodaje Surma.
Poznańskiego oficera rowerowego bronią miejscy urzędnicy. Urzędnik jest na dłuższym urlopie.
Adam Michalkiewicz/jc/szym
Ile wyszło w grudniu?
- 1 procent.
-> w Poznaniu też badania były latem
Rower jest znacznie bardziej sensowny - ba, wręcz wykwintny w swojej prostocie - niż barbarzyński samochód z jego silnikiem spalinowym. [...]
Z zamiłowaniem godnym prawdziwego wegetarianina uprawiam swoiste bezkrwawe łowy: poluję na utarte poglądy, czym strasznie denerwuję wiele osób na róznych listach dyskusyjnych i newsowych w polskim Internecie, a czasem także w prasie.
Fragmenty e strony tzw. "specjalisty od infrastruktury rowerowej".
Widać wśród rowerowego kolesiostwa działa zasada, że ja tobie napiszę a ty mi napiszesz... i obaj na tym zarobimy.
I pani rzecznik próbuje temat wybielić, ale tu nie chodzi o to, że zapytania miały być wysyłane do kilku firm czy osób, ale o to, że opłacany przez miasto oficer rowerowy sam miał coś robić, a nie zlecać swoją robotę za nie małe pieniądze swoim kolegom.