Około 100 osób spotkało się w czwartek popołudniu z władzami Tarnowa Podgórnego. - Ludzie są pełni obaw, według nich inwestycja im zaszkodzi - mówią organizatorzy protestu Dariusz Krysatek i Jakub Wudarski.
- Oprócz samego asfaltu będzie przewożone o. 50 tysięcy ton innych towarów do produkcji. Sam inwestor przedstawił takie dane, że praca będzie odbywała się do 20-stu godzin na dobę. To oznacza ciągły ruch nie tylko sprzętu na terenie zakładu, ale także dojeżdżających ciężarówek. Inwestycja będzie generowała zanieczyszczenia - przekonują organizatorzy.
Swoimi obawami mieszkańcy podzielili się z wójtem gminy Tarnowo Podgórne. Tadeusz Czajka powiedział, że możliwe jest społeczne oddziaływanie na inwestora.
- Spróbujemy znaleźć jakieś rozwiązanie. Przede wszystkim potrzebne jest wsparcie dla strony społecznej. Według naszej analizy, tylko taki protest jest teraz możliwy. Jest ten niepokój, trzeba to wyjaśnić. Jeżeli będzie tak duże zaangażowanie ludzi, to ten głos powinien być słyszalny - mówi Czajka.
To jednak władze Dopiewa będą podejmować decyzję w sprawie inwestycji. Dlatego mieszkańcy na poniedziałkowe południe zaplanowali protest przed tamtejszym urzędem. Wójt Tarnowa Podgórnego zajął się tą sprawą dlatego, że asfaltowania ma powstać bardzo blisko granicy jego gminy - co jest istotne także dla tamtejszych mieszkańców.