Monika i Hubert Wińczykowie ustawili w poniedziałek przed kościołem przy ulicy Głogowskiej ławkę i krzesła, a potem przeprowadzili lekcje dla swojej córki. Według małżeństwa Wińczyków, w czasie rekolekcji powinny odbywać się normalne zajęcia.
- Przez czas godzin lekcyjnych niech odbywają się lekcje, a zajęcia religijne - dodatkowe, niech odbywają się po lekcjach - proponuje Hubert Wińczyk.
- Jak pracowałam w szkole, pamiętam że były wyznaczone dni, które zaplanowano jako ferie. Wtedy odbywały się rekolekcje. Młodzież była spokojna tego dnia, mogła sobie uczestniczyć, jak chciała - powiedziała naszemu reporterowi starsza pani, wychodząca z kościoła.
- Ja się zgadzam. To są zajęcia dodatkowe, religia przecież nie jest obowiązkowa. Dlaczego dzieci mają w tym czasie zajęte te normalne lekcje? - pyta matka dwóch chłopców.
Hubert Wińczyk przekonuje, że do udziału w happeningu nie zmuszał swojej córki. Mówi, że sama jest przekonana w tej sprawie.
- Elementem naszego wychowania jest pokazywanie dziecku, że jeśli człowiek się z czymś nie zgadza, jako obywatel, może wyrazić swój sprzeciw w cywilizowany sposób w demokratycznym państwie - wyjaśnia Hubert Wińczyk.
W rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej z dnia 14 kwietnia 1992 r. napisano, że "uczniowie uczęszczający na naukę religii organizowaną w szkołach publicznych uzyskują trzy kolejne dni zwolnienia z zajęć szkolnych w celu odbycia rekolekcji wielkopostnych."
Skoro dzieci tracą czas nie ucząc się to może trzeba otworzyć szkoły w np.Święta Wielkanocne przecież zaraz będą! !!