NA ANTENIE: Lista Przebojów
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Przed drugą fazą rozmów w sprawie Brexitu

Publikacja: 21.10.2017 g.17:11  Aktualizacja: 21.10.2017 g.17:18
Poznań
Czwartkowo-piątkowe rozmowy, pierwsze z długiej serii zaplanowanych przed marcem 2019 r., kiedy to Wielka Brytania oficjalnie przestanie być członkiem UE, nie przyniosły praktycznie żadnych oznak porozumienia.
brexit - Fotolia
/ Fot. (Fotolia)

Kanclerz Angela Merkel starała się złagodzić atmosferę. Choć stwierdziła między innymi, iż liczy na to, że uda się wypracować porozumienie metodą małych kroków, to jednak premier Theresa May wyjechała ze szczytu przed czasem w pesymistycznym nastroju. Przyznała ona również, że rozmowy nie przyniosły żadnego postępu.

Państwa Unii wymagają od Londynu jasnej deklaracji czy poniesie on finansowe koszty związane z wyjściem z Unii. Grudzień ma być miesiącem, do którego Londyn powinien taką deklarację złożyć. Pełne wyliczenia dokonane przez Brukselę mówią nawet o 60 miliardach euro. Problem ten podkreślał również ostatnio prezydent Macron.

Premier May utkwiła między żądaniami Unii a coraz bardziej zniecierpliwioną postawą we własnej partii. Podczas niedawnej konferencji konserwatystów ujawniły się liczne głosy postulujące, aby z negocjacji się zwyczajnie wycofać.

Jeśli premier będzie wracać do Londynu bez dowodów na postęp w rozmowach, oczywiście taki, który będzie dobrze przyjęty przez Brytyjczyków, to trudniej będzie jej uciszyć niezadowolenie w szeregach Konserwatystów. Ostatnie badania opinii publicznej w Wielkiej Brytanii wykazały, że ¾ Brytyjczyków uważa, że negocjacje idą źle. Połowa obawia się braku porozumienia.  

May we wrześniowym wystąpieniu we Florencji stwierdziła, że Wielka Brytania będzie honorować wszystkie swoje zobowiązania, lecz miała ona na myśli tylko udział w budżecie Unii, co daje sumę niższą o 2/3 od tej, jaką żąda Bruksela.

Poza tematem pieniędzy, dalszy postęp negocjacji blokują dalsze dwa inne problemy. To sprawa praw obywateli krajów unijnych w Wielkiej Brytanii po 2019 r. i kwestia granicy irlandzko-brytyjskiej. W temacie praw uważa się, że bliżej jest dziś do porozumienia, od kiedy May odpuściła twarde stanowisko w tej sprawie, jakie dotychczas prezentowała.  

Irlandia jest szczególnie zainteresowana z kolei tematem granicy. Obawia się, że po wyjściu Brytanii z Unii handel irlandzki, przepływ ludzi i kapitału zostanie znacznie ograniczony. Bruksela upiera się, że dopiero pozytywne rozwiązanie tych problemów może pozwolić przejść do tzw. drugiej fazy negocjacji, która ma dotyczyć przede wszystkim ustanowienia porozumienia handlowego jakie ma obowiązywać między Brytanią a Unią.

Jednak jak utrzymują brukselscy urzędnicy, dopiero przyszły grudniowy szczyt może coś w tej sprawie zmienić. Pomimo oficjalnie prezentowanego optymizmu, póki co wygląda jednak na to, że rozmowy w grudniu rozpoczną się dokładnie w tym samym miejscu, gdzie skończyły się w ostatni piątek.  

Londyn proponuje w zamian osobne rozmowy, równoczesne na temat zobowiązań i osobne na temat handlu. Bruksela oficjalnie odrzuca ten pomysł obawiając się, że Londyn będzie starał się rozbijać głosy krajów Unii , oferując więcej w sprawie przyszłego handlu i jednocześnie oczekując obniżenia zobowiązań finansowych. Londyn nie rezygnuje jednak z opcji dogadywania się z poszczególnymi krajami w kluczowych sprawach. W poniedziałek odbędzie się spotkanie Davida Davisa, głównego negocjatora ze strony brytyjskiej, z francuskim ministrem spraw zagranicznych, Jean-Yves Le Dorian.

Jak sprawy będą wyglądać w grudniu? Nastroje w Wielkiej Brytanii mogą na May wymusić nawet dalsze usztywnienie stanowiska. Wśród brytyjskich elit panuje przekonanie, że to strona unijna przeciąga rozmowy chcąc tym sposobem wywierać presję na Londyn, który postawiony pod ścianą ma w końcu zgodzić się na jakiekolwiek warunki. W interesie Wielkiej Brytanii nie jest przecież wyjście z Unii bez zapewnienia, że automatycznie po tym fakcie wejdą w życie nowe porozumienia.

Z drugiej strony wielu uważa, że Theresa May świadomie straszy elity europejskie, że jeśli te nie dojdą do porozumienia z nią, to będą musiały rozmawiać z przyszłym premierem Wielkiej Brytanii, którym może zostać Boris Johnson. Prezentuje on bardziej radykalne stanowisko. Dla niego podjęcie decyzji o zakończeniu negocjacji będzie o wiele łatwiejsze. 

http://radiopoznan.fm/n/bKNRLQ
KOMENTARZE 0