43-letni Tomasz J. jest przytomny i oddycha samodzielnie, ale nie został jeszcze przesłuchany przez prokuratora. Może do tego dojść w ciągu kilku najbliższych dni.
Tomasz J. w niedzielę 4 marca prawdopodobnie rozszczelnił instalację gazową w kamienicy przy ulicy 28 czerwca na Dębcu. Po wybuchu dom się zawalił, grzebiąc pięć osób.
Strażacy w gruzowisku znaleźli zmasakrowane ciało kobiety, Beaty J.. Okazało się, że jej obrażenia powstały przed katastrofą. Podejrzenia padły na jej męża, z którym zamierzała się rozwieść. Mężczyzna miał przyjechać z Anglii gdzie pracował. W nocy z soboty na niedzielę dokonał makabrycznej zbrodni, pozbawiając kobietę głowy i okaleczając okrutnie jej ciało. Powodem miała być zazdrość o nowego partnera. Śledczy zakładają, że potem chciał albo zatrzeć ślady zbrodni, albo na jej miejscu popełnić samobójstwo. Wybuch nastąpił w chwili, gdy pod drzwiami mieszkania pojawiła się znajoma Beaty J., która przyszła w niedzielę rano zaopiekować się jej psem.
Beata J. w tym czasie miała być już w samolocie do Wielkiej Brytanii, dokąd miała lecieć w odwiedziny do nowego partnera. Znajoma zginęła na miejscu, a jej mąż w ciężkim stanie trafił do szpitala. Prawdopodobny morderca i sprawca katastrofy przeżył i w ciężkim stanie trafił do szpitala im. Strusia.
Po godz. 14 zapadnia decyzja czy Tomasz J. zostanie przesłuchany przez prokuratora.