Informację potwierdził Radiu Poznań rzecznik szpitala Stanisław Rusek.
Jak mówi - w środę rano przebadano krew pacjenta.
- Krew musi być wolna od ewentualnych zanieczyszczeń toksycznych, które wynikały z tego, że pacjent przyjmował silne leki przeciwbólowe, będące opioidem, czyli substancja mającą właściwości narkotyku. Gdyby przyjąć, że pacjent znajdował się w stanie wpływu narkotycznego - wówczas każdy adwokat podważyłby takie zeznania. Także to jest w interesie prokuratury - mówi Stanisław Rusek.
Przesłuchanie Tomasza J. będzie możliwe najwcześniej w czwartek.
Tomasz J., w niedzielę 4 marca, prawdopodobnie rozszczelnił instalację gazową w kamienicy przy ulicy 28 czerwca na Dębcu. Po wybuchu dom się zawalił, grzebiąc pięć osób.
Strażacy w gruzowisku znaleźli zmasakrowane ciało kobiety, Beaty J.. Okazało się, że jej obrażenia powstały przed katastrofą. Podejrzenia padły na jej męża, z którym zamierzała się rozwieść.
Mężczyzna miał przyjechać z Anglii, gdzie pracował. W nocy z soboty na niedzielę dokonał makabrycznej zbrodni, pozbawiając kobietę głowy i okaleczając okrutnie jej ciało. Powodem miała być zazdrość o nowego partnera. Śledczy zakładają, że potem chciał albo zatrzeć ślady zbrodni, albo na jej miejscu popełnić samobójstwo. Wybuch nastąpił w chwili, gdy pod drzwiami mieszkania pojawiła się znajoma Beaty J., która przyszła w niedzielę rano zaopiekować się jej psem. Beata J. w tym czasie miała być już w samolocie do Wielkiej Brytanii, dokąd miała lecieć w odwiedziny do nowego partnera. Znajoma zginęła na miejscu, a jej mąż w ciężkim stanie trafił do szpitala. Prawdopodobny morderca i sprawca katastrofy przeżył i w ciężkim stanie trafił do szpitala.
Mężczyznę wczoraj wybudzono go ze śpiączki farmakologicznej. Prokurator chce mu przedstawić zarzuty. Nieoficjalnie wiadomo, że oprócz doprowadzenia do wybuchu, w grę wchodzi także zarzut związany z morderstwem jego żony. Czy usłyszy te zarzuty i kiedy? Sprawdzał Jacek Butlewski.