Był obowiązkowy przejazd wokół jeziora, wspólne życzenia i losowanie nagród.
- Spotkania gromadzą amatorów i zawodowców. Z roku na rok są coraz większe - mówi ich pomysłodawca Piotr Kurek. - Co roku bijemy rekordy, na początku tych ludzi było niewielu - 7, 15, 30, a teraz mniej więcej od czterech, pięciu lat ta norma to jest około 300 osób, czyli dwa solidne, kolarskie peletony. Są ludzie z Wrześni, Kalisza, Gorzowa, przyjechał kolarz z Kaczor pod Piłą - dodaje Kurek.
- Staramy się być co roku. Jazda na rowerze to utrata kilogramów, piękne widoki, super ludzie są dookoła. Ja to traktuję jako rozpoczęcie sezonu, zeruję licznik i przyjeżdżam tutaj. W ubiegłym roku przejechałem 5400 km - mówili uczestnicy spotkania.
Część rowerzystów przyjechała z domów na rowerze. Pokonali po 7 - 10 km. Ci z dalszych miejscowości - przywieźli rowery na samochodach. To było już 17. rowerowe powitanie roku nad Rusałką. Wcześniej przez cztery lata rowerzyści spotykali się w Strzeszynku.