Na chorobowe poszli też pracownicy innych sądów. W Kaliszu ponad 100 osób jest na L4. To forma protestu. Pracownicy domagają się obiecywanych od lat podwyżek.
W Sądzie Okręgowym w Kaliszu sytuacja jest trudna, bo nie ma 31 urzędników sądowych, to oznacza, że do pracy nie przyszedł co trzeci pracownik administracyjny.
- Brak pracowników powoduje utrudnienia, natomiast nie powoduje, tego że spadają sprawy z wokandy. Jedna wokanda spadła w wydziale karnym, w wydziale cywilnym też spadła, ale to z powodu choroby sędziego - mówi rzecznik Sądu Okręgowego w Kaliszu Ewa Głowacka Andler.
Gorzej jest w sądach rejonowych, gdzie pracuje mniejsza liczba pracowników administracyjnych. W Krotoszynie na L4 są wszyscy. Tam protokolantów zastąpili sami sędziowie. W Sądzie Rejonowym w Kaliszu zatrudnionych jest 136 urzędników, pracowników obsługi i asystentów. Na zwolnieniu lekarskim jest dziś 109 osób. Jak zapewnia prezes sądu rejonowego w Kaliszu Elżbieta Kwaśniewska sprawy pilne są zabezpieczone. - Oczywiście nie udaje się objąć wszystkich wokand, ponieważ część z nich jest odwoływana. Sprawy aresztowe (gdzie są doprowadzane osoby) sprawy z zakresu prawa rodzinnego, które wymagają pilnej, szybkiej interwencji, tzw. dyżurowe są zabezpieczone - mówi Kwaśniewska.
Protest ma potrwać dwa tygodnie. W południe na kwadrans wyszli przed budynek kaliskiego sądu pozostali pracownicy administracyjni. W ten sposób chcą solidaryzować się protestującymi na zwolnieniach lekarskich.