Ojciec Marian Żelazek, pochodzący z podpoznańskiego Palędzia, przez większość życia pomagał biednym i chorym w Indiach. Duchowny zmarł w 2006 roku.
- Ojciec Marian przez dobro pokazywał, jaki jest Bóg - mówi sekretarz do spraw misji księży werbistów, ojciec Andrzej Danielewicz.
- W dzień śmierci ojca Mariana ci ludzie - przecież nie chrześcijanie, bo w kolonii trędowatych ich nie było - ogłosili go świętym. Wykrzykiwali, że to człowiek święty. My, werbiści, nazywamy ojca Mariana Żelazka ikoną prawdziwego misjonarza. To był człowiek wyjątkowy, który miał niezmierny dar zjednywania ludzi, docierania szczególnie do tych prostych, biednych, zmarginalizowanych - dodaje ojciec Danielewicz.
W poznańskiej kurii wierzą, że jeszcze w lutym zacznie się proces beatyfikacyjny ojca Mariana Żelazka.
O ojcu Żelazku pamiętają w jego rodzinnym Palędziu. Odbywają się tam spotkania poświęcone jego pamięci. Również jedna z ulic w tej miejscowości nosi imię misjonarza.