Dziś Sąd Apelacyjny w Poznaniu nie zgodził się, by mógł opuścić zakład karny przed terminem. W grudniu sąd niższej instancji wydał taką zgodę, ale odwołała się od niej prokuratura.
Lechosław Gapik został skazany na cztery lata więzienia. Odsiedział niespełna trzy. Prokuratura odwołała się od zgody na przedterminowe zwolnienie profesora, bo - jak mówi prokurator Piotr Urowski - nadal kwestionuje słuszność skazania i swoją winę w tej sprawie. "Jeżeli mamy założyć, ze skazany jest zresocjalizowany, to tylko wówczas, kiedy szczerze żałuje tego, co zrobił i uznaje, że kara, którą do tej pory odbył, jest wystarczająca, ponieważ - jak to się mówi - odkupić swoje winy. Jeśli skazany kwestionuje, że w ogóle jest winien, to jak wierzyć mu, że jest zresocjalizowany" - dodaje prokurator.
Sąd przyznał rację prokuratorowi mimo, że profesor w więzieniu był wielokrotnie nagradzany. - Co równie dobrze może być świadczyć o dobrym przystosowaniu się skazanego do warunków izolacji więziennej, a nie o postępach w jego resocjalizacji - mówiła sędzia Izabela Pospieska. Powołała się na opinię dyrektora więzienia o skazanym. - Niezmiennie twierdzi, że jest ofiarą medialnej nagonki i podtrzymuje, że jego postępowanie z pacjentkami, stanowiło formę terapii - dodała sędzia. Obrońcy profesora Gapika nie było w sądzie. Z zakładu karnego w Rawiczu nie został także doprowadzony skazany.
Kara, na jaką sąd skazał profesora Gapika, kończy się 20 lutego przyszłego roku. Kolejny wniosek o przedterminowe zwolnienie skazany będzie mógł złożyć za pół roku. Pierwszą jego prośbę sąd rozpatrywał w kwietniu ubiegłego roku. Wtedy już sąd pierwszej instancji nie wydał zgody na przedterminowe zwolnienie skazanego.