Za walkę z groźną byliną odpowiadają samorządy, na których terenie rośnie. Gminy interweniują najczęściej dopiero wtedy, kiedy rośliny są już bardzo wyrośnięte. Tymczasem, jak mówi dr Alina Liersch z Insytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin w Poznaniu, najważniejszy jest monitoring.- Na służbach, które są odpowiedzialne za właściwe oznaczenie gatunku, spoczywa ogromna odpowiedzialność. Muszą one też określić najskuteczniejszą metodę. Jeśli to są młode rośliny, to możemy je po prostu zwalczać mechanicznie - wycinać, nie ponosząc wysokich kosztów. Jeśli dopuścimy do kwitnienia, to wiąże się to z dużymi kosztami, bo mamy wtedy bardzo dużo roślin – wyjaśnia.
Do poparzenia barszczem Sosnowskiego najczęściej dochodzi poprzez bezpośredni kontakt ze skórą, ale problemy skórne mogą też wywołać olejki eteryczne wydzielane przez roślinę. Aby zminimalizować skutki kontaktu z barszczem Sosnowskiego, należy zakryć poparzone miejsce, unikać promieni słonecznych i umyć ciało wodą z mydłem.
Barszcz Sosnowskiego był w czasach PRL testowany pod kątem przydatności jako pasza dla zwierząt. Eksperymenty prowadzone w wybranych ośrodkach w kraju zakończyły się fiaskiem, zaś sama roślina - nazywana "zemstą Stalina" - samoistnie rozprzestrzeniła się na całą Polskę.