Samorządowe Kolegium Odwoławcze umorzyło postępowanie w tej sprawie. Barbara Kula, przewodnicząca pilskiego SKO powiedziała nam, że sprawa przedawniła się. W końcu 2004 roku ekolodzy zarejestrowali kamerą i zrobili zdjęcia, na których widać, jak ciężarówki wywożą duże ilości żwiru i piasku z pola małżeństwa Stokłosów. Powiadomione służby ochrony środowiska starostwa powiatowego w Pile pojechały jednak na miejsce, kiedy zostało ono już zrekultywowane przez firmę byłego senatora. W tej sprawie nikt nigdy się nie spieszył, podkreśla szefowa Stowarzyszenia Ekologicznego, Irena Sienkiewicz.
W sprawie nielegalnego żwirowiska małżeństwu Stokłosów trzy razy wystawiane były kary za jego eksploatację bez koncesji. Poprzedni starosta wyliczył szkody na 300 tysięcy złotych. Obecny wystawił kolejne rachunki - na prawie 900 tysięcy złotych, a drugi na półtora miliona. Anna i Henryk Stokłosowie za każdym razem się odwoływali do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, powiedział nam starosta pilski Tomasz Bugajski. Ze sprawy pozostały jedynie zdjęcia, które przypominają rozmiary eksploatacji żwiru i piasku z pól pod Zelgniewem.
Żadnej pracy umysłowej nie wykonał ówczesny starosta Leszek Partyka, który podczas protestu ludności przed starostwem 12 maja 2005 potrafił jedynie przesmradzać się po dziedzińcu starostwa i udawać, że czyta postulaty umieszczone na transparentach i plakatach przyniesionych przez ludzi z miasta i Śmiłowa. Nie reagował na doniesienia Stowarzyszenia od początku roku 2005, aż Stokłosa potajemnie w kwietniu 2005 splantował teren bez uzgodnienia z właściwymi instytucjami.