Radny Tomasz Lewandowski, przewodniczący Komisji Gospodarki Komunalnej Rady Miasta Poznania mówi, że zapisy w projekcie budżetu są enigmatyczne. - Liczba wozokilometrów ma być niższa, praca przewozowa MPK ma być mniejsza. To prawdopodobnie oznacza, że autobusy i tramwaje będą jeździć jeszcze rzadziej. Najprawdopodobniej będzie też zlikwidowana jedna linia - spekuluje Lewandowski.
W budżecie zapisano, aby racjonalniej planować trasy poszczególnych linii. Wiceprezydent Poznania Mirosław Kruszyński sugeruje, że chodzi tylko o autobusy i o to, że nie będzie już tak zwanych linii zastępczych. - W tym roku autobusy obsługiwały linię zastępczą "za tramwaj" i w tym sensie mówimy o zmianie - mówi.
Radni nie do końca wierzą w takie zapewnienia. Mają ograniczone zaufanie do urzędników.
Ostatnie cięcie kursów było na początku września. Rok temu w popołudniowym szczycie tramwaje jeździły co 10 minut, teraz co 12. Zarząd Transportu Miejskiego wprowadzając ograniczenia zapowiadał, że będzie dokładnie analizować i przyglądać się jak ta zmiana wpłynie na jakość przewozów. Jak po prawie trzech miesiącach od rozrzedzenia rozkładu jazdy pasażerowie oceniają zmiany?
- W godzinach powrotów z pracy tramwaje są tak zatłoczone jak "za komuny". Zdarza się, że ludzie nie są w stanie wsiąść do tramwaju lub autobusu, bo nie ma miejsca, żeby wcisnąć nogę. "Plecy na drzwiach" to już w Poznaniu norma - powiedzieli nam pasażerowie poznańskiej komunikacji miejskiej.
Na razie nie wiadomo jak będzie w 2014 roku.