Komisja stwierdziła, że katastrofa nie była spowodowana błędem pilota. Jako uzasadnienie tej tezy podała siedem punktów. Jeden z nich to właśnie twierdzenie o wybuchu w Tupolewie w powietrzu.
Najpierw - według podkomisji - miało eksplodować lewe skrzydło, więcej niż 900 metrów przed lotniskiem. 710 metrów przed progiem pasa miało dojść do kilku awarii, a później - jeszcze nad ziemią - miało dojść do eksplozji w kadłubie i całkowitej awarii zasilania. Ponadto, jak podkreślono, kontrolerzy w Smoleńsku konsekwentnie podawali załodze błędne informacje przy podejściu do lądowania. Podkomisja stwierdziła, że w kokpicie nie było dowódcy Sił Powietrznych generała Andrzeja Błasika, a załoga przez cały czas podejścia podawała kontrolerom prawidłową odległość od pasa lotniska. Raport podkomisji został w środę przesłany do prokuratury.
- Dwa dni temu trafił do rodzin ofiar katastrofy - mówił Antoni Macierewicz.
Przewodniczący podkomisji zarzucił też rządowi Donalda Tuska, że nie doprowadził do przeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej natychmiast po ich śmierci. Jak podkreślał, sekcje zwłok powinny zostać przeprowadzone zaraz po katastrofie. Minister dodał, że rząd Donalda Tuska już we wrześniu 2010 roku wiedział, że doszło do zamiany i zbezczeszczenia ciał ofiar katastrofy.
- Nie podjęto jednak żadnych działań w celu przeprowadzenia sekcji zwłok, których domagało się wielu członków rodzin ofiar - podkreślał Antoni Macierewicz.
Jak powiedział Antoni Macierewicz, sekcje zwłok, przeprowadzone po ekshumacji ofiar katastrofy, przyniosły wiele ważnych informacji, które zostaną wykorzystane w końcowym raporcie podkomisji. Antoni Macierewicz poinformował, że z dokumentem najpierw zapoznały się dwa dni temu rodziny ofiar. W środę został on przekazany prokuraturze, w związku z tym, że właśnie 11 kwietnia 2017 roku dochodzi do jego publikacji.
Były szef MON poinformował, że przedstawiony w środę raport dotyczy tylko kwestii technicznych i nie jest raportem końcowym. Dodał, że z racji tego, że podkomisja nie miała dostępu do wraku ani czarnych skrzynek samolotu, wykorzystała w swojej pracy zdjęcia fotograficzne i filmowe, badania bliźniaczego samolotu Tu-154 znajdującego się w Polsce, a także raport z badań archeologicznych, przeprowadzonych w Smoleńsku pół roku po katastrofie. Członkowie podkomisji wykorzystali też zeznania przeszło stu kilkudziesięciu świadków, które, jak powiedział przewodniczący, były niewykorzystane lub sfałszowane przez komisje poprzednio badające przyczyny katastrofy.