Rocznicę uczczono przy głazie, który upamiętnia dramat ponad 30. tysięcy wysiedlonych. Henryk Walendowski opiekuje się głazem. Jako dziecko wraz z rodzeństwem i rodzicami trafił właśnie tutaj.
- Nasz rodzina trafiła tu 13 lutego 1940 roku. Właśnie w tym dniu, gdy nas wypędzano z domu na Dębcu, było minus 20 stopni. Stały tu baraki drewniane i jeden murowany, ogrodzono to potrójnym płotem z drutu kolczastego, była też wieża strażnicza - wspomina Walendowski.
Teraz w tym miejscu znajdują się zakłady. Od lat rodziny wysiedlonych mówią o potrzebie odsłonięcia pomnika, upamiętniającego obóz.
- Będę wspierał tę ideę - mówi poseł PiS Szymon Szynkowski vel Sęk. - Miał być konkurs, czekamy na jego rozpisanie. Czekają ci, którzy nie mają już wiele czasu. To ważne, żeby pomnik powstał jak najszybciej, szczególnie wobec tych osób, które pamiętają obóz na Głównej, te czarne karty historii Poznania. Będę namawiać radnych, by naciskali na prezydenta Poznania, żeby ten impas starać się przerwać - wyjaśnił poseł PiS.
Miasto chce, by pomnik wypędzonych Wielkopolan powstał. Stanie on jednak nie na Głównej, tylko na Towarowej. Będzie ogłoszony konkurs - jak informuje miasto trwają ustalenia, kiedy to nastąpi. Nie wiemy, kiedy monument powstanie.