Zaogniony spór pielęgniarek z dyrekcją szpitala

W piątek także odbył się briefing prasowy z udziałem dyrekcji szpitala i jednego z członków zarządu Województwa Wielkopolskiego. Niespodziewanie na tym spotkaniu pojawiła się spora grupa pielęgniarek. Konfrontacja nie przyniosła jednak żadnego rozwiązania, a z przebiegu wydarzeń można wnioskować, że sytuacja się zaogniła. 

Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych od trzech lat jest w sporze zbiorowym z władzami szpitala. Po długim oczekiwaniu na rozmowy, na początku czerwca, zaczęła się pierwsza fala zwolnień lekarskich. Teraz, według dyrekcji, choruje około 90, a według związków już niemal 150 osób. 

Pielęgniarki chcą 1000 złotych podwyżki. Dyrektor Leszek Sobieski odpowiada, że placówki na to nie stać. Pielęgniarki, które nie poszły na zwolnienia lekarskie dostaną jednak jednorazowo 400 złotych premii. Tę decyzję dyrektora szefowa związków określiła jako obrzydliwą, przypominającą metody z lat 50. ubiegłego wieku. Tymczasem, w konińskim szpitalu, zamknięte są oddziały ginekologii i patologii ciąży. Obsada pielęgniarek na chirurgii zmniejszona jest o połowę. Neurologia i urologia także działają w ograniczonym składzie. Zamknięty jest jeden odcinek intensywnej terapii, a z ośmiu sal operacyjnych jedna pracuje w systemie ostrego dyżuru, zaś druga zlokalizowana przy ulicy Wyszyńskiego wykonuje tylko zabiegi ginekologiczne i cesarskie cięcia.

W piątek pielęgniarkom złożono obietnicę, że przychody z tytułu odnowienia akredytacji, zostaną przeznaczone na podwyżki dla osób zatrudnionych na etatach. Na razie jednak proces odnowienia akredytacji jest zagrożony, a spadek ilości wykonanych procedur może przełożyć się na spadek finansowania szpitala przez NFZ w drugim półroczu.

Sławomir Zasadzki