Wyrok zapadnie najszybciej w styczniu przyszłego roku.
- Ta sprawa ciągnie się już dwa lata. Tutaj się nic nie dzieje Żadnego postępu w tej sprawie nie ma - mówi ojciec Ewy, Andrzej Tylman. Jest rozgoryczony przebiegiem postępowania.
Na rozprawę nie stawił się świadek, który brał udział w poszukiwaniach ciała kobiety. Policja nie mogła go odnaleźć. - Bezdomny jakiś, a przecież był pracujący. Znalazł ciało. Ma dość konkretną opinię w tej sprawie, np. jak można przemieścić ciało do wody - dodaje ojciec.
Specjaliści od monitoringu potwierdzili, że na nagraniach, które służą jako dowód w sprawie, wraz z Ewą Tylman widać oskarżonego o jej zamordowanie Adam Z. Nie odpowiedzieli jednak na pytanie, czy kobieta szła z własnej woli i jaki był jej stan emocjonalny. Pełnomocnik rodziny Ewy Tylman mecenas Wojciech Wiza nie wyklucza wniosku o powołanie biegłego od mowy ciała. - Bardzo poważnie rozważamy, żeby wnieść o uzupełnienie opinii również o kwestie dotyczące zachowań, bo one mają niezwykle istotne znaczenie dla oceny tego, co się w tej sprawie wydarzyło i co sąd powinien wiedzieć - mówi Wiza.
Po tym jak Ewa Tylman i Adam Z. rozdzielili się przy moście św. Rocha, mężczyzna oddalił się - jak wynika z analizy - idąc szybciej niż wcześniej. Sędzia Magdalena Grzybek odczytała zeznania przebywającej za granicą koleżanki z pracy Ewy Tylman. Wynika z nich, że kobieta spędziła wieczór rozmawiając i przytulając się z Adamem Z. na imprezie.
Kolejna rozprawa zaplanowana jest na styczeń. Strony mają wygłosić mowy końcowe. Ewa Tylman zaginęła w 2015 roku. Na nagraniu z monitoringu ostatni raz jest widziana z Adamem Z., którego prokuratura oskarża o to, ze zepchnął kobietę ze skarpy przy Warcie, a potem wrzucił do rzeki. Wpadając do wody, kobieta najprawdopodobniej jeszcze żyła.