Ściąganie na egzaminach to już uczniowska tradycja. Wulgaryzmy w pracach pisemnych pojawią się dopiero od kilku lat. Zdaniem Zofii Hrychorowicz, dyrektor komisji egzaminacyjnej w Poznaniu, przeklinanie w pracach pisemnych to wynik niemocy. - Rodzice nazywają to głupotą, ale uczniowie ponoszą konsekwencje takich zachowań - mówi.
Konsekwencje są poważne, bo egzaminu gimnazjalnego nie można poprawiać. Bardzo niski wynik lub unieważniony egzamin może ciągnąć się za młodym człowiekiem przez całe naukowe życie.