Mężczyzna przyznał się do winy, choć przekonywał sąd, że działał we własnej obronie.
W grudniu ubiegłego roku policjanci weszli do mieszkania na poznańskiej Wildzie. Znaleźli tam zwłoki 44-latka. Ciało mogło leżeć w mieszkaniu nawet kilka tygodni. Wcześniej rodzina mężczyzny zgłosiła jego zaginięcia. Prokuratura o zabójstwo 44-latka oskarżyła lokatora mieszkania.
W nieustalonym dniu w okresie od 1 listopada do 28 grudnia 2020 roku w Poznaniu w mieszkaniu przy ulicy Zmartwychwstańców działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienie życia, uderzył go narzędziem twardym w głowę
- mówiła w sądzie prokurator Jowita Maciaszek.
Tym narzędziem była siekiera, oskarżony miał zadać jeden cios obuchem, a dwa - ostrzem.
Czy pan się przyznaje do popełnienia tego czynu?
- pytał sąd.
Tak, w obronie własnej. Wysoki sądzie, stało się to bardzo szybko, nawet nie wiem kiedy i jak. Przyszedł do mnie pijany, pod wpływem narkotyków, groził, że mnie zabije tą siekierą
- mówił Przemysław H.
Oskarżony tłumaczył, że już wcześniej próbował się pozbyć 44-latka ze swojego mieszkania, którego najpierw przyjął na jedną noc, a potem na kilka dni. Mężczyzna nie chciał się jednak wyprowadzić, groził oskarżonemu zniszczeniem i podpaleniem mieszkania. To wersja oskarżonego.
W dniu tragedii obaj byli pod wpływem alkoholu. Po zabójstwie oskarżony ciało 44-latka zaciągnął do łazienki. Tam znaleźli je policjanci.
AKTUALIZACJA
Jeden dzień rozprawy wystarczył, by zapadł wyrok. Poznański Sąd Okręgowy na 10 lat więzienia skazał dziś 59-letniego poznaniaka.