Związkowcy - także w Wielkopolsce - zbierają podpisy pod projektem ustawy, która zakazywałaby handlu w niedziele i święta (oprócz niedziel przedświątecznych i tak zwanych "wyprzedażowych"). Sklep mógłby otworzyć jego właściciel, jeśli sam stanie przy kasie. "Ludzie chcą spędzić niedzielę z rodziną a wielu z nich musi pracować w supermarketach" - mówią działacze "Solidarności". Zdaniem niektórych ekonomistów, ograniczenie handlu spowoduje zwolnienia pracowników.
- Nie przekonują nas te szacunki. Kilka lat temu organizowaliśmy akcję "Nie przehandluj pierwszej gwiazdki" promującej wcześniejsze zakończenie pracy w Wigilię. Organizacje pracodawców mówiły wtedy, że wiele osób straci pracę, jeżeli markety nie będą pracowały w Wigilię do godz. 20. Nic takiego nie miało miejsca, a pracownicy kończą pracę w Wigilię wcześniej - mówił w porannej rozmowie Radia Merkury przewodniczący wielkopolskiej "Solidarności" Jarosław Lange.
Solidarność podaje przykład Niemiec i Austrii, gdzie w wielu regionach sklepy w niedziele są zamknięte.
Projektowi przeciwna jest między innymi partia Nowoczesna Ryszarda Petru. - Takie regulacje spowolnią rozwój gospodarki, a Polska musi gonić takie kraje, jak Niemcy. Nie chodzi tylko o pracowników, chodzi także o klientów. Wielu ludzi nie ma kiedy robić zakupów i muszą je robić w niedzielę. Wprowadzanie zakazów też nie jest dobre, lepiej dawać ludziom wolny wybór kiedy np. chcą robić zakupy - mówi rzecznik Nowoczesnej w Wielkopolsce Andrzej Szymczak. (cała rozmowa poniżej)
By projektem zajął się Sejm "Solidarność" musi zebrać pod nim 100 tysięcy podpisów. Związkowcy chcą to zrobić do końca czerwca.
Maciej Kluczka/szym
Tak samo może być w przypadku wprowadzenia zakazu handlu w niedzielę - po prostu niech w jeden dzień w tygodniu (np. w czwartek) centra handlowe będą czynne do północy. Ludzie zrobią sobie zapasy i wszyscy będą zadowoleni.
Druga sprawa, to ilość pieniędzy do wydania przez obywateli jest stała i jeśli sklepy w jeden dzień w tygodniu będą nieczynne, to te pieniądze zostaną wydane albo w innych dniach, albo na coś innego. Mogą wówczas zyskać kina, teatry, muzea, hotele, agroturystyka, a w ostateczności banki, jeśli jednak ludzie zaoszczędzą i kasę wpłacą na konto czy lokatę.
Nie ma co lamentować nad losem sklepów.