W listopadzie ubiegłego roku, w bagażniku auta spłonął młody mężczyzna. W nocy grupa ośmiorga znajomych wsiadła po imprezie w Poznaniu do starego, pięcioosobowego BMW. Dla wszystkich nie wystarczyło miejsca, więc 18 letni Jakub K. wszedł do bagażnika. Około 2.20 samochód jadący w stronę Wrześni wpadł na barierki na ulicy Poznańskiej w Swarzędzu, odbił się od nich i uderzył tyłem w barierę energochłonną, rozdzielającą pasy ruchu. Siedem osób wyszło z auta o własnych siłach, brakowało Jakuba K. Sekundy potem samochód stanął w płomieniach.
Świadkowie próbowali wydostać chłopaka, ale ogień był zbyt gwałtowny. Strażacy ugasili samochód i znaleźli w bagażniku ciało. W czasie śledztwa okazało się, że Jakub K. zginął w wyniku obrażeń, a nie ognia.
BMW prowadził 18 letni Mateusz K., ale sędzia podkreślił, że nikt go nie powstrzymał. Biegli ustalili, że kierowca jechał 120 km/h w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie do 70 km/h. Nie miał prawa jazdy i był pijany - miał 1 promil alkoholu we krwi. Złamał wiele przepisów. Sąd wymierzył mu karę sześciu lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów.