50 sprzątaczek dowiedziało się właśnie, że straci pracę, a więcej obowiązków będą mieć salowe.
Z 50 sprzątaczek z firmy zewnętrznej od lutego szpital chce zatrudnić tylko 15. To w większości kobiety zbliżające się do emerytury. Mówią, że to są osoby w większości samotne, które nie mają innych źródeł utrzymania: Gdzie znajdziemy pracę? Tyle lat poświęciłam dla szpitala, a teraz na ulicę?
- To nierealne, aby ich obowiązki przejęły salowe - mówi szef Solidarności w szpitalu Tomasz Kwapiszewski. - Chcą nas zaorać. Bez żadnej gratyfikacji finansowej, bo żądaliśmy więcej pieniędzy zgodnie z ustawą o najniższym wynagrodzeniu. Minimum 2 tysiące miesięcznie, 12 zł na godzinę. Dyrekcja ucieka przed odpowiedzialnością, żeby koszty jeszcze obniżyć.
Wicedyrektor szpitala Łukasz Dolata tłumaczy, że zwolnień nie ma, bo nastąpiło zakończenie współpracy z firmą zewnętrzną, która zatrudniała sprzątaczki. - To jest zmiana organizacja pracy w szpitalu - tłumaczy.
Związkowcy w przypadku braku porozumienia zapowiadają pikiety przed szpitalem.