Mieszkańcy sąsiednich gmin korzystają również z podstawówek i gimnazjów w mieście. Na każdego ucznia Poznań dostaje pieniądze z budżetu państwa, ale zdaniem urzędników są one zbyt małe i niewystarczające na utrzymanie całej miejskiej oświaty. Dlatego Poznań dopłaca do szkół ze swoich pieniędzy i robi to kosztem remontów dróg i innych inwestycji. Dlatego miasto wystawiło rachunek gminom i powiatowi poznańskiemu, który odpowiada za szkoły średnie.
Wiceprezydent Poznania Mariusz Wiśniewski policzył ile miasto dopłaca. Starosta powiatu poznańskiego Jan Grabkowski chce rozmawiać, ale już zapowiada, że do utrzymania szkół zawodowych w Poznaniu nie dopłaci.
Poznański radny Jan Sulanowski przyznaje, że problem jest. Z kolei wójt Suchego Lasu nie zgadza z wyliczeniami prezydenta Poznania.
Wiceprezydent Wiśniewski zapewnia, że miasto z dnia na dzień nie zamknie swoich szkół dla uczniów z powiatu. Ale są pewne działania które miasto może podjąć.
Przemysław Alexandrowicz, przewodniczący Komisji Oświaty i Wychowania Rady Miasta Poznania przekonuje, że dzieci z powiatu mogą rozwiązać inny problem Poznania - tam, gdzie dzieci brakuje. Inaczej mówiąc dzieci spoza Poznania mogą uzupełniać mniej liczne klasy.
Poznań dogadał się w gminą Rokietnica i tam stosowne rozliczenia są prowadzone. Czy uda się to zrobić z pozostałymi gminami? Czy są obawy, że konflikt między Poznaniem a powiatem się będzie zaostrzał? Jak rozwiązać problem?