NA ANTENIE: Mała czarna
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Niech Moc będzie z Wami

Publikacja: 20.12.2016 g.12:28  Aktualizacja: 21.12.2016 g.13:24
Poznań
Łotr 1. Gwiezdne Wojny Historie, reżyseria Gareth Edwards
łotr1
/ Fot.

Pierwszy raz fani sagi stworzonej przez George’a Lucas’a nie musieli latami czekać na kolejną odsłonę ich ulubionej serii. Rok po „Przebudzeniu Mocy”, pierwszym epizodzie powstałym pod skrzydłami Disney’a, na ekrany kinowe weszła oczekiwana z ogromnym zaciekawieniem produkcja, będąca początkiem zupełnie nowego dzieła. Tak zaczyna się wypełnianie luk uniwersum, które w 2016 roku jest już prawie czterdziestolatkiem.

„Łotra 1” zrealizowano z polotem i świeżością, spinając „Zemstę Sithów”, epizod znany widzom od 2005 roku i „Nową nadzieję”, od której zaczęła się ta międzypokoleniowa przygoda z Gwiezdnymi Wojnami. Nie trzeba przy tym znać jednej, czy drugiej części. W ogóle w tym przypadku można wybrać się do kina na pierwsze w życiu rendez vous ze Star Wars, by wciągnąć się i obejrzeć ten film jako niezależną od czegokolwiek fabułę. Dostaliśmy jak najbardziej wojenną projekcję, odartą z pierwiastków miłosnych, lecz nie pozbawioną osnowy ukazującej wątki rodzinne, tym razem nie Skywalker'ów, choć notujemy powrót Darth’a Vader'a. Tu przede wszystkim liczy się strategia i działania zbrojne przeniesione z naszej teraźniejszości do międzygalaktycznego świata science-fiction. Nie da się oprzeć wrażeniu, że jedna z postaci dalszego planu, rebeliant, występuje w mundurze łudząco podobnym do tych noszonych przez żołnierzy amerykańskiej piechoty.

Mało w tym obrazie odniesień do Mocy. Jest wspominana, ale tym razem oddziaływanie midichlorianów unosi się niczym mgła nad chatą Yody na Dagobah. Objawia się jeszcze w mantrze mnicha, który jednak bliższy jest Klasztorowi Shaolin niż Zakonowi Jedi. Mocą nie obdarzono również granej przez Felicity Jones głównej bohaterki „Łotra 1”. Będąca córką budowniczego Gwiazdy Śmierci Jyn Erso jest postacią ani dobrą, ani złą. Dba przede wszystkim o siebie, ale przez to ma bardzo ludzką twarz. Świetnie wypada Forest Whitaker. Dzięki drobiazgowej charakteryzacji aktora, który akurat mnie zachwycił w „Ghost Dog: Drodze Samuraja”, bez bólu przyjmuję we wcieleniu przywódcy ekstremistycznego odłamu rebelii.

Poza powrotem głównego przedstawiciela Imperium, w „Łotrze 1” pojawia się również córka Vadera. Scenarzyści zastosowali podobny trick, z jakim mieliśmy do czynienia w „Przebudzeniu Mocy”. Księżniczkę Leię oglądamy tylko przez chwilę i pewnie, gdyby policzyć sekundy, w czasie zbliżonym do tego, jaki w siódmym epizodzie przeznaczono na rolę Marka Hammila. I w tym momencie muszę podzielić się, z żalem oczywiście, negatywnym wrażeniem. O ile podstarzały Luke pasował, w związku z upływem czasu, o tyle twarz Lei, jakby wycięta z taśmy liczącej 39 lat, nosi znamiona jakiejś choroby genetycznej. A może to tylko wrażenie wywołane użyciem nakładki 3D.

Mimo tego minusu, wielki plus należy się nadzorowanej przez współtwórcę Photoshopa, Johna Knolla, ekipie od efektów specjalnych. Pomijam za to głosy krytyków zarzucających, że w kosmosie nie słychać wystrzeliwanych pocisków laserowych i dźwięków myśliwców. Przecież film ma się dobrze oglądać. Jak w ciszy przykuć uwagę do walk X-Wingów z Tie Fighterami? W końcu oglądamy science – fiction! Prawdziwa wojna trwa na naszej Ziemi, a ta Gwiezdna może i toczy się ...gdzieś bardzo, bardzo daleko, w odległej Galaktyce.

Ps. W „Łotrze 1” brak walk z użyciem świetlnych mieczy.

Niech Moc będzie z Wami

Tomasz Sosnowski
Dział Kultury i Reportażu Radia Merkury

http://radiopoznan.fm/n/7eaq2N
KOMENTARZE 0