NA ANTENIE: Klub starszaka
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Roger Waters, "Is This The Life We Really Want?"

Publikacja: 20.07.2017 g.16:09  Aktualizacja: 20.07.2017 g.16:13
Poznań
Nie sądzę, aby możliwym było postrzeganie twórczości Rogera Watersa i Davida Gilmoura w oderwaniu od ich wcześniejszych dokonań.
Roger Waters, "Is This The Life We Really Want?"
/ Fot.

Próba percepcji któregokolwiek z solowych albumów obu muzyków prędzej czy później dociera do wielkiej, białej ściany z napisem Pink Floyd. I nie ma w tym nic złego – znaczenie legendarnej progresywnej formacji dla historii współczesnej muzyki jest nie do przecenienia. Pink Floyd nie bez powodu należy do najwyższej elity świata artystycznego i to nie tylko XX wieku. To właśnie współpraca obu artystów skutkowała (chociaż oczywiście nie zawsze) albumami genialnymi. Ich niezwykłość wynikała z budowania nieobojętnego słuchaczowi klimatu, wyczucia melodii i umiejętności wypowiadania się na temat ważnych spraw w niepretensjonalny sposób. Z drugiej strony nie ulega wątpliwości, iż Roger Waters w tym duecie był osobą o wiele bardziej inspirujacą. David bardzo często stanowił tylko drobny ozdobnik, bardzo piękny w słuchaniu, ale jednak ozdobnik.

Nowy album Watersa pomimo ogranczeń, zbliżony jest do niepokojącego, poszukującego ducha dokonań Pink Floyd z czasów „Dark Side of the Moon” czy przede wszystkim, „The Final Cut". Nadal mamy tutaj muzyczny i wokalny scenariusz zbliżony do emocjonalnego słuchowiska. Roger Waters posługując się ograniczonymi formami wyrazu potrafi zaintrygować w stopniu, który chyba już na zawsze będzie niedostępny dla Davida Gilmoura. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, dlaczego tak się dzieje: Mianowicie, płyta solowa Rogera Watersa stanowi faktycznie jego płytę solową. David Gilmour na „Rattle That Lock” za dużo swobody oddał innym: nie on odpowiada za warstwę liryczną a Polly Samson. Wpływ Phila Manzanery jest ewidentny i był ewidentny już na „On the Island” czy ostatnim, wartym całkowitego zapomnienia albumie „The Endless River” Pink Floyd. Roger Waters nadal pozostaje muzycznym tyranem trzymającym wszelkie elementy konstytuujące jego kompozycje w twardym uścisku. Zresztą na „Is This The Life We Really Want?” słychać niemal jego zaciśnięte, zgrzytające zęby. Społeczno-polityczna świadomość Rogera i jego zainteresowanie otaczającym światem w połączeniu z przekonaniem o własnej nieomylności, daje efekt w postaci płyty lirycznie odważnej, ale irytującej, dusznej kompozycyjnie, ale przemawiającej do wyobraźni słuchacza. Można się z nią nie zgadzać, ale też trudno przejść obok niej obojętnie. Emocjonalny ekshibicjonizm artysty to w dzisiejszym świecie muzyki wyjątek, który zmusza słuchającego do reakcji - często bardzo odmiennych.

A jednak, jeżeli czegoś mi na tej płycie brakuje, to właśnie Davida Gilmoura. Nie ma tu bowiem lekkości, zwiewności, przestrzeni i bardzo potrzebnego oddechu między, często nasączonymi jadem i rezygnacją, tekstami basisty. Pięćdziesiąt cztery minuty, przepraszam za słowo, zrzędzenia na otaczający świat, aż prosi się o bardziej melancholijny przerywnik gitarowy. Wzmocniłby on wymowę całości, uzupełnił ją i na zasadzie kontrastu zwrócił uwagę te fragmenty tekstów, w których Waters zwraca uwagę na faktycznie ważne i niepokojące tendencje społeczne. Faktem jest jednak również to, że śpiewając o zaniechaniach, ambiwalencji, wycofaniu i braku zaangażowania muzyk szuka ich powodów w zupełnie nietrafionych miejscach. Waters bierze efekt za przyczynę, budując skomplikowane lirycznie kazania przeplatając je siarczystymi przekleństwami – bardzo ograniczającymi siłę przekazu muzyka. Ta słuchowiskowość albumu (jak i całej koncepcji artystycznej w okresie solowym) wyeliminowała ze scenariusza twórcy także partie instrumentalne - a brak rozbujanych brzmień gitarowych momentami aż boli.

Im dłużej słucham Watersa tym bardziej pragnę wrócić do nagrań Gilmoura z albumu „Rattle That Lock”. Gdy zaczynam słuchać „Rattle That Lock” bardzo szybko zaczyna brakować mi ironicznego, zgryźliwego, ale przekonującego spojrzenia cynika, którym mistrzowsko posługuje się Waters. Nie chcę uchodzić za malkontenta, ale moim zdaniem obie płyty stanowią składniki, które dopiero po dokładnym wymieszaniu dadzą dzieło godne naprawdę głębokiej uwagi. Szkoda, że tak się nie stało i już chyba nigdy się nie stanie.

Niewiele piszę o samych kompozycjach ponieważ na „Is This The Life We Really Want?” nie ma, moim zdaniem, niezależnych od całości, funkcjonujących autonomicznie kompozycji. A nawet gdyby kilka spróbować w ten sposób potraktować, to wypadłyby raczej nieprzekonywująco. Na oddzielną uwagę zasługują niewątpliwie „Déjà Vu” (chociaż może to wynikać z mojej słabości do przywodzącego wspomnienia dźwięku zegara) oraz utwór tytułowy – mroczny, poruszający i wywołujący ciarki na plecach. Nawet jednak one, wraz z przepięknie „Wish-You-Were-Here’oswką” (aż mi serce rośnie) „Smell The Roses” i końcową suitą „Wait For Her/Oceans Apart/A Part of Me Died” brzmią po prostu najlepiej jako jedna, koherentna narracja. Innymi słowy, aby docenić płytę należy wysłuchać ją w całości, tyle, że może być to bolesne i odrobinę męczące doświadczenie.

Gdyby Gilmour i Waters połączyli siły, gdyby zebrali pomysły zawarte na dwóch najnowszych albumach solowych, zakopali topór wojenny i wypracowali sensowne modus vivendi – wtedy mogłaby powstać płyta genialna. Nie powstała jednak. Ani „Rattle That Lock”, ani „Is This The Life We Really Want?” nie bronią się w całości. Obie wgłębiają się w dokładnie przeciwstawne elementy konstytuujące twórczość Pink Floyd, tracąc tym samym na sile wyrazu. Gdybym miał jednak powiedzieć, który album na dłużej przykuł moją uwagę, to bez wątpienia wskażę „Is This the Life We Really Want?” – muzycznie dojrzalszy od ballad Gilmoura zmusza do myślenia i uważnego wysłuchania. Nie jest równy i na pewno nie jest pozbawiony słabszych fragmentów. A jednak nadal powoduje, że upływ czasu od premiery „Dark Side of the Moon” i „Wish You Were Here” przestaje wydawać się tak cholernie bezlitosny. 

JAKUB KOZŁOWSKI & Arkadiusz Kozłowski

http://radiopoznan.fm/n/NSh0kR
KOMENTARZE 0