NA ANTENIE: CZTERY DNI Z ZYCIA/STREFA ZERO
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Sondaże budzą emocje. Jak wielki jest ich wpływ na ostateczne wyniki?

Publikacja: 20.12.2017 g.11:19  Aktualizacja: 20.12.2017 g.12:10 Wojciech Chmielewski
Poznań
Sondaże wyborcze dostarczają sporo emocji. Dla tych, którzy wypadają w nich dobrze, to okazja do poprawienia nastrojów i utwierdzenia się w słuszności prowadzonej polityki.
sondaż głosowanie - Fotolia
/ Fot. (Fotolia)

Ostateczny wyborczy wynik wyborów - czy to prezydenckich czy samorządowych - może bardzo różnić się od tego, który przynoszą badania opinii publicznej. Czy można powiedzieć, że sondaże się mylą?

- Sondaże oddają opinię publiczną w danym momencie. "Sondażownia" pyta o stosunek Polaków do danej kwestii. Ten stosunek się zmienia, dlatego podstawową kwestią w analizowaniu sondaży jest odczytywanie pewnych tendencji. Jeśli widzę, że na przestrzeni tygodni czy miesięcy sondaże, przeprowadzone zgodnie z tą samą metodologią, dają jakiś wykres, to można mówić o tendencji. Widać to było chociażby w przypadku Bronisława Komorowskiego przed wyborami prezydenckimi w 2015 roku. Nie sondaże były błędne, tylko wyborcy zmienili zdanie - mówi politolog z UAM Szymon Ossowski.

Zacznijmy od tych lokalnych. W Poznaniu przeprowadzono już przynajmniej 3 sondaże odnośnie prezydenta miasta. Pierwszy pod koniec listopada przedstawiła Gazeta Wyborcza i tam Jacek Jaśkowiak miał 37% głosów, W następnym badaniu dla Głosu Wielkopolskiego obecny prezydent ma 34,6%, a w kolejnym aż 48,6%. Wszystkie te sondaże różnią się przede wszystkim obecnością pozostałych kandydatów. Kandydat na kandydata na stanowisko prezydenta Poznania z ramienia PiS-u Tadeusz Zysk dostał raz 12, a potem 20% poparcia. W jednym z sondaży nie został uwzględniony natomiast wcale. Znalazł się tam za to Bartłomiej Wróblewski z wynikiem 21,5%.

Co ciekawe w badaniu, w którym PiS miał najgorszy wynik, wzięto pod uwagę byłego prezydenta Ryszarda Grobelnego, który zgarnął aż 22% głosów. Jak Państwo widzą, sympatie polityczne rozjeżdżają się dość mocno. Czy da się z tego wyciągnąć jakiekolwiek wnioski? Z dystansem do ich wyników podchodzi Zysk.

- Sondażom trzeba wierzyć, kiedy zna się ich rzetelność i wiarygodność oraz to, co one przekazują. Myślę, że pomimo rozbieżności można wyciągnąć z nich ciekawe wnioski. Nie ma zdarzeń głupich i bezsensownych, są tylko głupie i bezsensowne interpretacje - mówi kandydat na kandydata z ramienia Prawa i Sprawiedliwości.

Na sondażowe wyniki ogromny wpływ ma metodologia, jaką prowadzone są badania. Chodzi na przykład o liczbę osób zapytanych od daną kwestię, sposób skonstruowania pytań czy formę przeprowadzania wywiadu - przez telefon albo na żywo.

- Pamiętajmy, że w tych sondażach jest różna metodologia. W niektórych nie podawane są osoby, które nie głosują, tylko bierze się wyłącznie tych pewnych. Moim zdaniem te sondaże nie są zafałszowane, natomiast są po prostu w różny sposób przeprowadzane. W związku z tym te wyniki są różne. Nie ukrywajmy, że każda partia i politycy prezentują głównie te, które im odpowiadają - dodaje Ossowski.

Niezdecydowani są często języczkiem u wagi. Nie wszystkie sondaże publikują procent niezdecydowanych, przez co trudno na ich podstawie wyciągać daleko idące wnioski. - W niektórych z nich "nie wiem" rozkłada się proporcjonalnie na każdą partię. Poza tym biorąc pod uwagę sondaże, dotyczące wyborów na prezydenta Poznania, wszystko zależy od kandydatów, których się w nich przywołuje. Dobrym przykładem jest inne poparcie dla kandydata Zyska, a inne dla kandydata Wróblewskiego. Nie ma zatem sensu porównywać tych sondaży, jeżeli jest inna możliwość wyboru - podkreśla politolog.

W ostatnim tygodniu ukazał się też sondaż w Rzeczpospolitej odnośnie całej Wielkopolski. Badanie dotyczyło wyników do Sejmiku Województwa. I tak PiS zdobył w nim ponad 32% głosów, PO ponad 20%, a PSL prawie 9%. Nie weszłaby do sejmiku Nowoczesna z wynikiem 4,9%. Z czego może wynikać wynik PiS-u, który nigdy nie miał większości w Sejmiku?

- Wielkopolska jest jedynym z czterech województw na zachodzie Polski, gdzie na ten moment, w oparciu o ten konkretny sondaż, PiS dysponowałoby bezwzględną większością w sejmiku wojewódzkim. Jakby popatrzeć na pozostałe sondaże, to np. województwo dolnośląskie jest jedynym, gdzie wygrywa PO. Natomiast w województwach sąsiadujących z wielkopolskim - lubuskim czy zachodniopomorskim - widoczna jest wyraźna przewaga PiS-u nad PO. W Wielkopolsce ta przewaga jest największa - mówi socjolog Marcin Palade.

W przeliczeniu na mandaty PiS miałby marszałka i większość pozwalającą przegłosować każdą uchwałę. - Na ten moment wynik jest taki, że Nowoczesna, która odbiera część wyborców PO, plasuje sie w Wielkopolsce tuż pod progiem wyborczym. Obecnie nie partycypowałaby w podziale mandatów. Wyniki wielkopolskie są fotografią rzeczywistości na koniec pierwszej dekady grudnia tego roku i wcale nie muszą oznaczać, że ten wynik powtórzy się w przyszłorocznych wyborach samorządowych - przypomina Palade.

W badaniach ogólnopolskich PiS ma ciągle dobry wynik. Ostatnie badanie dało mu ponad 40%. Czy na dwa lata przed wyborami sondaże mają sens? - Sondaże mają sens. Oczywiście błąd statystyczny to trzy punkty procentowe. Są też błędy wynikające z metodologii prowadzenia badań. W badniach face to face partie rządzące wyglądają trochę lepiej, bo ankietowani nie chcą przyznać się, że chcieliby głosować na partie, które nie są zbyt wysoko w sondażach. Sondaż do deklaracja. Po pierwsze ludzie nie zawsze mówią prawdę, a po drugie zmieniają poglądy. Sondaże pokazujące, że dwie największe partie to PiS i PO. Zakładam, że oddają one rzeczywistość i prawdopodobnie pomiędzy tymi partiami rozegra się wynik kolejnych wyborów - dodaje Ossowski.

Zaskoczyć potrafią zarówno wyborcy, jak i sami politycy. Przykładem mogą być ostatnie wybory samorządowe w Poznaniu, w których wygrał Jacek Jaśkowiak.

- Ludzie nie mieli alternatywy. Był prezydent Grobelny, pojawił się inny kandydat. Tak samo w wyborach prezydenckich, w przypadku Bronisława Komorowskiego. Często mówi się, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Jeśli w oczach wyborców nie ma dobrego przeciwnika to głosują na tego, co jest. Nagle pojawia się osoba, która w oczach wyborców jest dobra, może nawet lepsza i zmieniają swój glos. Polacy mają bardzo wysoki tzw. indeks chwiejności wyborczej, czyli zmieniają swoje polityczne wybory. Ci, którzy głosowali na SLD, glosują na PiS. Ci co na PO, na Nowoczesną. Głosujący na PSL, na PiS. Oznacza to, że twarde elektoraty są u nas relatywnie niewielkie; mniejsze niż w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii - podsumowuje Ossowski.

Jakie jest Państwa zdanie na ten temat? Zapraszamy do rozmowy na ten temat dziś o godz. 12.15 w audycji "W środku dnia". Prosimy dzwonić na numer 61 8 654 654 i komentować na portalu radiopoznan.fm.

http://radiopoznan.fm/n/C8ZlYu
KOMENTARZE 0