Dziki były też widziane na pobliskich ogródkach działkowych. - To prawdziwa plaga, na dodatek zwierzęta robią się coraz bardziej agresywne – mówi komendant Straży Miejskiej w Pile Wojciech Nosek.
- W niedzielę po południu pojawiły się dwa dziki i to nie małe, bo w granicach 30-40 kilogramów. Jedna pani została też w pewien sposób pogoniona przez te zwierzęta. Dlatego też, nie było innej możliwości i musieliśmy zamknąć park ponownie - dodaje Wojciech Nosek.
Zdaniem Noska, sytuację prowokują również sami mieszkańcy, który notorycznie dokarmiają zwierzęta. Przez ogrodzenie wpychane są pączki, bagietki i inne przysmaki.
Dziki ostatecznie zostaną odłowione za pomocą specjalnych pułapek. Strażnicy pracują jednak nad innym rozwiązaniem. Na początek uśpienie i wywóz daleko poza granice miasta.