Jak wskazuje stare, nieznane nikomu przysłowie (prawdopodobnie wymyślone przez autorów audycji - redaktorów Piotra Tomczyka i Huberta Jacha), latem niewiele trzeba aby zorganizować dobrą zabawę. W czasach starożytnych, gdy nie istniały jeszcze elektryczne grille i telefony komórkowe, mieszkańcy naszego kontynentu gromadzili się przy ogniskach. Nie przerażała ich myśl o morderczym dwutlenku węgla unoszącym się nad wesoło buzującym ogniem. Apetytu nie psuła im myśl o dziczyźnie z soi, szczawiu i mirabelek... Prosty, starożytny Europejczyk cieszył się prostymi, a nawet prymitywnymi rozrywkami!
Wszystko zmieniło się, gdy obok prostego ludu, kontynent nasz zaczęli zasiedlać unijni komisarze. Przez długi czas wydawało się, że słynący z wrażliwych podniebień dygnitarze brzydzą się nie tylko poczciwą kiełbasą z ogniska, ale i samymi ogniskami. Nienawiść komisarzy wobec bezużytecznego, a nawet szkodliwego - bo wywołującego topnienie lodowców - ognia wydawała się szczera. Aż pewnej nocy, anonimowy urzędnik unijny niskiego szczebla, zauważył w świetle ogniska cień postaci, która wydała mu się znajoma... Czy to możliwe, że w procederze rozpalania ognisk brała udział sama komisarz Ursula?
Autorzy audycji ruszyli w internetowe odmęty, żeby zweryfikować te poszlaki...