W liście osoba, która się nie podpisała, nazywa burmistrza złodziejem większym, niż jego poprzednik. W dalszej części padają pogróżki, jednak ich treść została przez włodarza Kleczewa zamazana.
- Osoba, która napisała pogróżki była do tego stopnia roztargniona albo oszczędna, że napisała je na odwrocie ostatniej strony faktury za energię elektryczną” – informuje Musiałowski.
Zapewnia, że po numerze faktury policja nie będzie miała problemu z ustaleniem autora listu. Burmistrz zaapelował do mieszkańca, by przy okazji pisania kolejnych pogróżek znalazł czystką kartkę.