"Górali przebrano za wilkołaków, kobiety noszą męskie stroje" - nie przebiera w słowach były dyrektor poznańskiego "gmachu pod Pegazem".
Nie ma pojęcia odświeżenia klasyki w kierunku zmieniania treści opery, zmieniania epoki, w której została umieszczona. Oczywiście reżyser ma kolosalne możliwości inscenizowania tych dzieł na scenie w sposób, który zachwyci przyszłego widza, ale nie w sposób, który ma widza zaszokować, a w rezultacie powoduje obrzydzenie.
W tym roku minęła setna rocznica powstania polskiego teatru operowego w Poznaniu, co uczczono między innymi krytykowaną przez Pietrasa "Halką" Stanisława Moniuszki.
Obecna dyrektor Teatru Wielkiego w Poznaniu, Renata Borowska-Juszczyńska, pisze w odpowiedzi na nasze pytania, że "dobór repertuaru układany jest pod kątem włączenia, a nie wykluczenia i pozyskiwania nowych widzów" i "konieczności sprostania wyzwaniom współczesnej opery, co ma zapewniać wysoką jakość artystyczną". "Pamiętając o tradycji, patrzymy w przód, inwestujemy w przyszłość opery" - podsumowuje dyrektor Borowska-Juszczyńska.
Gounod się w grobie przewracał, a pani dyrektor tu bajdurzy o wykluczeniu...