Poznański społecznik Jerzy Lelonkiewicz zamieścił film z ulicy Dąbrowskiego i opisał sytuację, której był świadkiem przy Rynku Jeżyckim. Na przystanku wiedeńskim w kierunku Ogrodów czekające na tramwaj dzieci, mogły wpaść pod koła ze względu na brak miejsca.
Tam jest miejscami 70 centymetrów zostawione dla pieszych, gdzie dzieci stały w takim rządku, zajęły cały chodnik, a jak samochody jechały, to te panie były przerażone, żeby jakiś dzieciak im tam nie wpadł
- mówi społecznik.
Ten przystanek nie spełnia właściwie swojej funkcji – potwierdza Sebastian Stefanik, wiceprezes stowarzyszenia Organizacja Poznańskich Kierowców.
Nie ma tam już miejsca na postawienie nawet wiaty przystankowej, ławek, tak aby podróżni oczekiwali na tramwaj w komfortowych warunkach. Mamy natomiast zawężony chodnik, gdzie ciężko w godzinach szczytu nawet przejść. W tej sytuacji nikt nie zyskał – piesi i oczekujący na tramwaj mają jeszcze mniej miejsca. Kierowcy mają problem z wjechaniem na rampę, zwłaszcza przy wyjeździe z ulicy Prusa. Najbardziej optymalnym rozwiązaniem dla całego przystanku, przede wszystkim po stronie północnej, czyli w kierunku na Ogrody, byłoby zastosowanie antyzatoki
- uważa Sebastian Stefanik.
Antyzatoka to wysunięty element przystanku poszerzający chodnik kosztem jezdni. Takie rozwiązanie z powodzeniem sprawdza się w Poznaniu, chociażby w ciągu ulicy Winogrady. Stworzenie antyzatok planowane są także na ul. Kraszewskiego.
Bartosz Trzebiatowski, rzecznik poznańskiego Zarządu Transportu Miejskiego obiecał nam przyjrzeć się sprawie przystanku na Jeżycach. Do tego tematu będziemy wracać.