Nie miały dostępu wody, jedzenia i świeżego powietrza. Chodziły i leżały we własnych odchodach. Sprawa długo nie wychodziła na jaw, bo sąsiedzi bali się lokatorów, którzy trzymali psy w takich warunkach, choć tuż obok mieszka właściciel budynku.
- Odór był nie do zniesienia. Kolega, które pracuje w Straży Miejskiej od wielu lat i przeprowadził dziesiątki takich interwencji, stwierdził, że czegoś takiego jeszcze nie widział. Fetor, który unosił się jeszcze przed wejściem do mieszkania na klatce schodowej, zwiastował poważne problemy. W jednym pokoju wysypany był żwir. Ten pokój służył jako wielka kuweta. W całym mieszkaniu były odchody, mocz. Straszny fetor - mówi rzecznik Straży Miejskiej Przemysław Piwecki.
Mieszkańcy zaalarmowali straż, że w mieszkaniu znajduje się 12 psów. Strażnicy weszli do środka za zgodą lokatora, który potem jednak ją wycofał. Straż wróciła na miejsce w asyście policjantów. Ostatecznie, jak się okazało psów było dziesięć: 8 szczeniaków i 2 dorosłe. Zwierzęta zostały zabrane do schroniska. Właściciel zrzekł się praw do nich. Sprawę przejęła policja. Za znęcanie się nad zwierzętami grozi do 3 lat więzienia. Do interwencji doszło w czwartek po południu. Straż miejska nie ujawnia dokładnego adresu kamienicy.