Do prawie pierwszej w nocy strażacy walczyli z ogniem i dogaszali pogorzelisko. Gęsty dym był widoczny z wielu miejsc w Poznaniu. "Nikomu nic się nie stało, około 60 pracowników zdążyło się ewakuować przed naszym przyjazdem" - mówi rzecznik poznańskiej Straży Pożarnej Michał Kucierski.
Doszło do zakłócenia procesu technologicznego, na skutek czego doszło do zapłonu. Paliły się różnego rodzaju materiały służące do zwalczania insektów i gryzoni. Panowało bardzo duże zadymienie, dlatego na miejscu była również obecna specjalistyczna grupa ratownictwa chemiczno-ekologicznego, która na bieżąco monitorowała gazy pożarowe wydostające się z tego pożaru. Monitorowe były również wody popożarowe wypływające z hali. Nasze urządzenia na całe szczęście nie wykryły żadnego zagrożenia. Dodatkowo wszelkie studzienki kanalizacyjne zostały zabezpieczone, aby woda popożarowa nie dostawała się do kanalizacji ogólnej
- zapewnia Michał Kucierski.
Pożar wybuchł przed godziną 17 w hali na Podolanach. W akcji uczestniczyło 21 jednostek straży pożarnej. Centrum Zarządzania Kryzysowego w Poznaniu wysłało SMS-y do mieszkańców okolicznych domów z zaleceniem, by nie wychodzili na zewnątrz i pozamykali okna.
Już wiadomo, że gęsty dym powstał po zapaleniu papy, którą pokryty był dach hali. Według ustaleń strażaków, spaliło się około 400 metrów kwadratowych powierzchni. Przyczyny wybuchu pożaru ustala policja.
Wybuch gazu -niekontrolowany ubytek czynnika,
gwałt- gwałtowna reakcją na prowokujący wygląd kobiety.....ble,ble, czekamy na dalsze "nowosci" bełkotu informacyjnego .