Jej zdaniem była to próba zabójstwa, bo oskarżony zadawał ciosy nawet, gdy kobieta upadła i straciła przytomność. Obrońca oskarżonego chce nadzwyczajnego złagodzenia kary przekonując, że mężczyzna działał w amoku i nie potrafi racjonalnie wytłumaczyć swojego zachowania.
W maju ubiegłego roku oskarżony wszedł do sklepu i kiedy kobieta się odwróciła, zaczął jej zadawać ciosy. Na nagraniach z monitoringu widać, że było ich co najmniej 50. Według prokuratury, oskarżony miał problemy finansowe, chciał okraść sklep, ale nie umiał otworzyć kasy.
Jak zeznawała na rozprawie pokrzywdzona, w momencie, gdy oskarżony uderzał ją kamieniem w głowę, miała wrażenie, że cało z tego zdarzenia nie wyjdzie, myślała, że oskarżony ją zabije. Chciał w jakiś sposób dotrzeć do tej kasy, miał ten kamień w ręku
- mówiła w sądzie prokurator Katarzyna Guźniczak.
Oskarżony przyznał się do winy. Tłumaczył, że nie wie, dlaczego zachował się tak agresywnie. Jego obrońca adwokat Mirosława Buśko mówiła o jego trudnej sytuacji finansowej i zaburzeniach adaptacyjnych.
Przy zatrzymaniu oskarżony patrzył dziwnym wzrokiem, był jakiś nieobecny. Dopiero jakby do niego docierało, co się stało. Nie stawiał żadnego oporu, złożył tutaj wyjaśnienia, przyznał się do tych kwestii, które były.
Oskarżony poprosił o najłagodniejszą karę. Wyrok poznamy w przyszłym tygodniu.
Doprawdy nie rozumiem o co tym ludziom chodzi, przecież dzisiaj sądy są takie kochane i dobroduszne.