NA ANTENIE: EROLL/WILKI
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Jaka jest zależność między wygraną na mundialu a gospodarką?

Publikacja: 02.12.2022 g.17:54  Aktualizacja: 03.12.2022 g.11:42
Poznań
Zwycięstwo na mundialu może pomóc w rozwoju krajowej gospodarki. Tak twierdzi brytyjski naukowiec Marco Mello z University of Surrey. Według badań ekonomisty, wygrana drużyny narodowej na Mistrzostwach Świata w piłce nożnej powoduje wzrost PKB nawet o ćwierć procenta przez dwa kwartały.
Prof. Jacek Trębecki - Wojtek Wardejn
Fot. Wojtek Wardejn

Zależność między wygraną na mundialu a gospodarką ocenił na naszej antenie prof. Jacek Trębecki z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.

To by się zgadzało z teorią wizerunkowego potencjału, jaki kryje się w pozytywnych konotacjach rozpoznawalności kraju i raczej byłbym skłonny uwierzyć w to drugie, czyli kraj staje się rozpoznawalny, życzliwiej traktowany, może nawet staje się miejscem turystyki, nawet jeżeli jest to turystyka fanów piłki nożnej, niż w to, że w dwa kwartały pod wpływem entuzjazmu kibice tego wygranego kraju jeszcze ruszają na zakupy

- uważa prof. Jacek Trębecki.

Jacek Trębecki jednocześnie przestrzega przed wydawaniem dużych kwot pieniędzy pod wpływem emocji. Nawet jeśli cieszymy się po zwycięstwie na mundialu.

Poniżej cała rozmowa w Wielkopolskim Popołudniu: 

Piotr Tomczyk: Zacznijmy od sprawy badań. Czy powinniśmy z pełną powagą podchodzić do wniosku, że „zwycięzca mundialu zapewnia wzrost gospodarczy swojemu krajowi”?

Jacek Trębecki: Nauka jest pełna niepoważnych badań, z których wychodziły całkiem poważne naukowe teorie i rzeczy, które nieraz mogły dotknąć zmiany wszystkiego o czym myślimy. Trudno zabronić naukowcom takich dociekań, a związek rozpoznawalności pozytywnej konotacji danego kraju z jego gospodarczym rozwojem jest akurat rozpisany, rozpoznawalny, zajmują się nim poważni ekonomiści, choć niekoniecznie, jeśli chodzi o rozpoznawalność w piłce nożnej.

To warto może wspomnieć nazwisko autora tych badań. To jest doktor Marco Mello, brytyjski ekonomista z University of Surrey, a fakt, że przeprowadził takie badania, świadczy chyba o tym, że jest nie tylko dobrym ekonomistą, ale także znakomitym specjalistą od public relations.

Coraz częściej w nauce uniwersytety oczekują od swoich pracowników bycia dobrymi promotorami swojej pracy naukowej. Czyli dobrymi badaniami wstrzelić się w oczekiwania opinii publicznej i spowodować, że o tych badaniach będzie się mówiło. Zdaje się, że autor tych badań jest relatywnie młody, świeżo po doktoracie i od razu trafił w temat, dzięki któremu jest tematem rozmowy w odległym pewnie dla niego, chociaż może Surrey nie jest tak daleko, ale jeśli patrzeć na promocyjny punkt widzenia to trafił doskonale i wstrzelił się akurat w gorączkę wokół futbolu.

Czyli same badania też jakoś chyba są ważne dla świata. Szczególnie w trakcie mundialu. Zacytuję fragment, w którym jednoznacznie wypowiada się na temat wpływu mundialu na gospodarkę: „Zwycięstwo w najbardziej prestiżowej sportowej imprezie na świecie gwarantuje wygranemu krajowi wzrost PKB o co najmniej 0,25 punktu procentowego w dwóch kolejnych kwartałach”. Czy można to aż tak precyzyjnie określić?

Mam nadzieję, że autor nie popełnił błędu. Związek może być w tym sensie, że za każdym razem jak ktoś wygrywa, to podnosi się to PKB, choć niekoniecznie to musi oznaczać, że jedno wynika z drugiego, może się okazać, ten mundial raptem co cztery lata, więc tych danych nie mamy zbyt często, więc może się okazać, że akurat kraj jest na tendencji wzrostowej i dzięki temu może inwestować w kadrę, rozwijać się i dzięki temu sięga po laury w mundialu, więc niekoniecznie ta zależność jest taka, jakiej byśmy się domyślali, że jest mistrzostwo, voila, mamy rozwój, sprzedaż i efekty ekonomiczne.

Kiedy czytałem dane z tego raportu, to od razu pomyślałem, że naturalną rzeczą jest, że człowiek w takim nastroju entuzjastycznym, euforycznym kupuje więcej, ale, okazuje się, że w efekcie wygranej na mundialu rośnie też sprzedaż zagraniczna. Tutaj kolejny cytat: „Na taki efekt wzrostu gospodarczego wpływa przede wszystkim zwiększony eksport wynikający ze zwiększonej atrakcyjności krajowych produktów oraz usług, dla których mundial jest swego rodzaju reklamą”, czyli działałoby to poza granicami kraju.

To by się zgadzało z teorią wizerunkowego potencjału, jaki kryje się w pozytywnych konotacjach rozpoznawalności kraju i raczej byłbym skłonny uwierzyć w to drugie, czyli kraj staje się rozpoznawalny, życzliwiej traktowany, może nawet staje się miejscem turystyki, nawet jeżeli jest to turystyka fanów piłki nożnej, niż w to, że w dwa kwartały pod wpływem entuzjazmu kibice tego wygranego kraju jeszcze ruszają na zakupy. Rozumiem kilka dni po, to pewnie szampan, pewnie różnego rodzaju gadżety o charakterze narodowym, to jeszcze pewnie w trakcie mundialu, pewnie na powitanie drużyny, ale na Boga, dwa kwartały świętowania? Może gdzieś w Brazylii, gdzie futbol jest religią?

Efekt w dwóch kwartałach, ale nie wspomina o późniejszym efekcie, że być może on potem wygaśnie?

Gdyby był, to pewnie by i pisał o trzecim kwartale, żeby pokazać, że to jest długoterminowe, a i tak dwa kwartały to jest pół roku. To jest zaskakujące.

Zastanówmy się jak to działa. Zakładamy, że wygrywamy turniej o mistrzostwo świata, kupujemy więcej, czy kupujemy to, co jest nam niepotrzebne? Czy to wpływa na ilość, ale też na rodzaj naszych zakupów, czy ten wpływ jest aż tak szeroki, że kupujemy na przykład rzeczy niepotrzebne?

Ja bym raczej związał to z faktem, że jest ten pierwszy moment, to kupimy euforycznie rzeczy, które do świętowania i tak nam się przydadzą. Teraz akurat nie kupimy kiełbasek na grilla, bo pogoda nie będzie sprzyjała, ale zapewne alkohol popłynie w kraju, który wygra, szeroką strugą, może ktoś kupi większy telewizor, trochę na bazie doświadczenia, że oglądał zwycięstwo własnej drużyny na jakiejś marnej jakości sprzęcie, ale trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś na fali entuzjazmu wymieni meble w domu, kupi nowy samochód, to już musiałby być bardzo zagorzały fan piłki nożnej, może działacze kupią sobie nowe samochody, ale chyba nie będzie ich tak dużo i nie będą tak drogie, żeby natychmiast taki efekt był i to aż na dwa kwartały.

Czy taki entuzjazm zabija zdrowy rozsądek konsumenta?

Nie wiem czy można mówić o zdrowym rozsądku. Powiedzmy raczej, że emocje mogą przeważyć nad czymś racjonalnym, ale prawdę mówiąc, czym byłoby życie bez emocji, radości, uniesienia i tej odrobiny słabości, kiedy kupimy jakiś drobiazg. Warto inwestować.

Czyli moglibyśmy powiedzieć, że nie mamy nic przeciwko euforii, ale będąc w takim stanie euforycznym, raczej nie powinniśmy dokonywać żadnych kosztownych zakupów.

To się sprawdza w każdej sytuacji. Nie tylko na mundialu.

https://radiopoznan.fm/n/NeRAfH
KOMENTARZE 0