Kuchnie w Kole w każdej szkole

W ubiegłych latach dożywianie dzieci zapewniała firma cateringowa, w tym roku - kosztem ok. 50 tys. przywrócono kuchnie w każdej ze szkół. W największej podstawówce, nr 1, gdzie uczy się około 800 osób, chęć korzystania z obiadów zadeklarowali rodzice stu dziesięciorga dzieci.

Posiłki w szkołach dla jednych rodziców to wygoda, bo nie będą musieli gotować, częściej jednak to konieczność, bo dzieci spędzają w szkole sporo czasu.

- Córka chodzi od trzech lat na posiłki, więc prawdopodobnie pójdzie i tym razem też - mówi jeden z ojców. Potwierdza to matka innej dziewczynki: - Musi chodzić, bo od 7:00 do 15:00 zostaje w szkole, to długi czas, więc musi zjeść obiad. W ubiegłym roku - jak to dziecku - nie wszystko smakowało, ale nie było jakoś tak źle, a podejrzewam, że jak będą tu gotowane na miejscu, to też nie wszystko będzie smakowało, ale nie ma wyjścia - obiady musi jeść.

Jak mówi dyrektor szkoły, Jarosław Janowski - z upływem czasu - zainteresowanie będzie większe. - Wrzesień jest zawsze tym miesiącem, gdzie ta liczba jest mniejsza, Większe zainteresowanie będzie dopiero w październiku - listopadzie, liczymy, że około 250 obiadów będziemy wydawać.

Dla miejskiego budżetu nie będzie to duże obciążenie - mówi burmistrz. Koszt obiadu, to około 4,50 zł, ale pokryją go rodzice, około 115 tys. rocznie kosztować będą kucharki i pomoc kuchenna. We wszystkich szkołach - zaznacza Krzysztof Witkowski.

- Kadrę jakoś poprzesuwaliśmy z różnych stanowisk do kuchni, natomiast trochę musieliśmy dokupić sprzętu za około 50 tys. zł, bo dzieci powinny jeść ciepłe posiłki przygotowywane na miejscu - dodaje Witkowski. 

Wszystkie koszty uruchomienia szkolnych kuchni samorząd Koła sfinansował z własnego budżetu.