Przed epidemią płynu, który był używany przy każdym kontakcie ze zwierzętami, było pod dostatkiem. Teraz mamy kłopot - mówi rzecznik poznańskiego ZOO, Małgorzata Chodyła.
Chodzi o płyn do mat, żeby odkażać buty pracowników, którzy wchodzą i wychodzą ze stajenek. Brakuje też płynu dezynfekującego do rąk dla pracowników, opiekunów zwierząt i dla służb weterynaryjnych. Nie dość, że ten środek bardzo podrożał, to jeszcze w ogóle nie możemy go kupić.
Brakuje też maseczek do rozładunku siana. Nowe i Stare ZOO są zamknięte dla publiczności, ale pracy do wykonania jest tyle, co zwykle. Prawie połowa załogi została w domach z dziećmi.