Zainteresowanie było kilkukrotnie większe niż liczba dawek dostępnych w pierwszym dniu miejskiego programu. W przychodni przy ulicy Mickiewicza seniorzy narzekali na ścisk i złą organizację. Sami stworzyli nawet komitet kolejkowy.
Żona od 7 rano stała. Przecież ilu ludzi się może tam zarazić w tym tłumie. Były krzyki, bo komitet kolejkowy był, ale w końcu uznali tę listę. Wpierw poszliśmy na Szylinga, tam powiedzieli, że szczepionek nie mają i czy będą - nie wiedzą. To przyszliśmy tutaj. Zrezygnowałam, bo przecież jest taka kolejka, że niewyobrażalne
- mówili seniorzy.
Wicedyrektor Wydziału Zdrowia poznańskiego Urzędu Miasta Joanna Olenderek nie jest zaskoczona ogromnych zainteresowaniem seniorów. Jak mówi, powód jest jeden - szczepionek przeciwko grypie po prostu nie ma w aptekach.
Szczepionka jest dzisiaj zabezpieczona w stopniu niewystarczającym do zidentyfikowanych potrzeb. Gdyby ta szczepionka była dostępna w normalnych warunkach i przy funkcjonujących aptekach z możliwością jej zakupienia, to w tym momencie nie byłoby takich tłumów, ale wszystkie osoby powyżej 60 roku życia chcą skorzystać z miejskiego programu i w tej chwili w naszym programie również jest taka sytuacja, że decyduje kolejność zgłoszeń.
Miasto chce zaszczepić 7 tysięcy seniorów. Na razie urzędnikom udało się kupić trzy tysiące szczepionek, dwa tysiące trafiło do przychodni. Zapisywać można się także w kolejnych dniach. Pod koniec tygodnia będzie wiadomo, kiedy do Poznania dotrze kolejna transza szczepionek.
W mieście jest 140 tysięcy seniorów, którzy mogliby skorzystać ze szczepień, ale urzędnicy podkreślają, że miejski program jest tylko uzupełnieniem powszechnego systemu szczepień. Po 75 roku życia szczepionka dla wszystkich seniorów jest bezpłatna, ale zainteresowani nie mogą jej obecnie kupić w aptece.