NA ANTENIE: Gospodarskie wieści rolnicze
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Polski rząd liczy na wydłużenie czasu na zieloną transformację w transporcie [ROZMOWA]

Publikacja: 31.03.2023 g.11:58  Aktualizacja: 31.03.2023 g.13:53 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Wiceminister Klimatu i Ochrony Środowiska mówił o tym w porannej rozmowie Radia Poznań.
Ireneusz Zyska - Hubert Jach - Radio Poznań
Fot. Hubert Jach (Radio Poznań)

Ireneusz Zyska skomentował decyzję Rady Europejskiej, która postanowiła w tym tygodniu, że wszystkie nowe samochody mają od 2035 roku być zeroemisyjne. Za dwa i pół roku unijna dyrektywa ma być ewaluowana.

„Zawsze musimy walczyć o polski interes” – stwierdził wiceminister Ireneusz Zyska.

W kontekście ludzi, w kontekście społeczeństwa, w kontekście interesów każdego przeciętnego Polaka, więc w związku z tym ja mam nadzieję, że jednak ten czas związany z transformacją w transporcie, zostanie wydłużony, że ten rok 2035 w roku 2026 zostanie skorygowany, bo chcemy, aby wszyscy byli beneficjentami zmiany, a nie w poczuciu opresji czekali na jakieś zagrożenia. Nowe rozwiązania mają służyć zwiększeniu poziomu życia mieszkańców każdego europejskiego kraju

- mówi Ireneusz Zyska.

Branża motoryzacyjna wytwarza 8 procent polskiego PKB i zapewnia miejsca pracy dla blisko miliona ludzi. Polscy przewoźnicy odpowiadają za blisko 30 procent całego przewozu towarów na drogach w Europie.

Wiceminister Klimatu i Ochrony Środowiska przyznaje, że wymuszenie zmiany floty na zeroemisyjną to wyzwanie, ale jednocześnie szansa dla Polaków. Ireneusz Zyska liczy na szybki rozwój rynku Odnawialnych Źródeł Energii w naszym kraju i stworzenie silnego przemysłu opartego na elektromobilności.

Poniżej cała rozmowa:

Łukasz Kaźmierczak: W Poznaniu trwają cały czas targi Motor Show, największe targi motoryzacyjne w Europie Środkowo-wschodniej, towarzyszy im Kongres Move, poświęcony elektromobilności, ale jeżeli spojrzy się na całość tych targów, wydaje mi się, że to jest taki trochę łabędzi śpiew w kontekście niedawnej decyzji Unii Europejskiej dotyczącej zakazu sprzedaży nowych aut z silnikiem spalinowym po 2035 roku. Czy to łabędzi śpiew?

Ireneusz Zyska: Ja bym powiedział, że bardzo mocny głos polskiego przemysłu motoryzacyjnego. Wczoraj rozmawialiśmy na śniadaniu inauguracyjnym takim biznesowym z przedstawicielami największych koncernów motoryzacyjnych świata, ale oczywiście są to przedstawicielstwa w Polsce, znane globalne marki, wszyscy wyrażali swoje strategie produkcji samochodów zero emisyjnych, bo to zarówno samochody elektryczne, ale także samochody z napędem wodorowym, które będą produkować w coraz większej ilości i już w latach 30. różni producenci, w różnym czasie, ale mniej więcej możemy powiedzieć, że z od roku 2035 przemysł motoryzacyjny na świecie nie będzie produkował pojazdów z napędem konwencjonalnym.

Każdy startuje z innego punktu wyjścia, jeśli chodzi o ten deadline, który nas czeka za te już 12 lat, to jest bardzo mało czasu, tak sobie pomyślałem.

Ja zresztą o tym mówiłem też na otwarciu kongresu Move. Wczoraj wielka wspaniała uroczystość, skupiona uwaga mediów, ale myślę, że też całego biznesu w Polsce związanego z motoryzacją, bo decyzja Rady Europejskiej, o tym, że od 2035 roku na rynek nie będą wprowadzane nowe pojazdy z napędem konwencjonalnym, powoduje inną perspektywę. Ja osobiście i myślę, że w większości polskiego społeczeństwa, Polacy kochają wolność i wolałbym, gdyby to rynek podyktował tę datę, kiedy przejdziemy na transport zeroemisyjny, czy to elektryczny, czy z innym alternatywnym paliwem. Natomiast tutaj wprowadzenie pewnej reguły, która jest de facto przepisem administracyjnym, stwarza sytuację pewnej opresyjności, ale Rada Europejska też przyjęła decyzję, że za 2,5 roku w 2026 roku ta decyzja będzie podlegała ewaluacji, ta decyzja będzie sprawdzana, czy przemysł europejski, czy nasze gospodarki są w stanie osiągnąć ten cel.

Minister Anna Moskwa, szefowa resortu, którego pan jest też jednym z członków kierownictwa, mówi, że jej zdaniem ta dyrektywa nie wejdzie w życie, nie ma szans, ponieważ żadne państwo nie będzie w stanie aż tak się przygotować do tego, poza tym w Europie nie będzie tyle prądu, żeby na taką liczbę samochodów dało się wyprodukować, to chyba trzeba od nas wiadrami nosić z Cegielskiego, ale to jest po prostu niemożliwe.

Trzeba powiedzieć, że stoimy u progu nie tylko ewolucji, ale wręcz rewolucji przemysłowej i to już jest rewolucja przemysłowa 5.0, wchodzimy w nowy obszar cywilizacyjny, jeżeli chodzi nie tylko o transport, ale cała organizacja rynku związana z produkcją energii, dystrybucją energii, rynkiem energii, ona wymaga całkowitej przebudowy, to pochłonie ogromne środki, można powiedzieć setki miliardów złotych, a też w euro to ogromne kwoty, stąd też jeżeli popatrzymy na problem w skali całej Unii Europejskiej, może się okazać, że te ambitne marzenia, bo tak je należy określić, dzisiaj zeroemisyjność jest w pewnym sensie takim elementem tożsamościowym Unii Europejskiej jako instytucji, ale myślę, że rynek to zweryfikuje, bo przecież pamiętajmy o jednym, wszystko co robimy w polityce krajowej, europejskiej, wszyscy politycy zarówno w dużej polityce globalnej, czy samorządowej - robimy to dla ludzi.

Ludzie to mogą też negatywnie ocenić.

Każde rozwiązanie ma też służyć ludziom, poprawie jakości życia, poziomu życia bezpieczeństwa obniżeniu kosztów.

Te rozwiązania wzbudzają ogromne podniecenie wśród ludzi. Mieliśmy audycję z udziałem słuchaczy, większość osób jest przeciwna temu, boi się tych rozwiązań, boi się kosztów i tego, że po prostu przestaną być zwyczajne auta dostępne.

Wolałbym, gdyby rynek budowany od strony popytowej, zainteresowania samych konsumentów, klientów, którzy świadomie podejmują decyzje, chcą jeździć samochodem elektrycznym, taką decyzję podejmują i rynek się nasyca, producenci też oczywiście muszą w jakiś sposób dostosować się do tych trendów, ale w sytuacji, kiedy mamy narzucone rozwiązania administracyjne, one mogą zostać niezaakceptowane przez społeczeństwa Unii Europejskiej.

Pan podpisałby się pod tym, co mówi Anna Moskwa? Że nie będzie tej dyrektywy w 2035 roku urealnionej?

Czy ona wejdzie w życie?

No tak. Po tej ewaluacji, która jest zapowiadana.

Ja myślę, że elity europejskie, ten establishment administracji brukselskiej, tak to nazwijmy, będzie dążył do tego, żeby tę politykę przeforsować i wdrożyć w życie, może w innej formule, wiemy o tym, że na przykład Niemcy negocjowały same ze sobą, na parę dni przed Radą Europejską, bo same ze sobą, to jest oczywiście przenośnia, ale kanclerz Scholz spotkał się z przewodniczącą Komisji Europejskiej, z panią Ursulą von der Leyen.

Niemiec z Niemką.

Niemcy nie chciały zaakceptować tego 2035 roku w tym kontekście, tam jest lobby przemysłu motoryzacyjnego niemieckiego, największego przemysłu w Europie, jeżeli chodzi o motoryzację, który optuje za wprowadzeniem w życie e-paliw, tak zwanych paliw syntetycznych, ponieważ mamy do wykorzystania gotowe rafinerie, stacje tankowania paliw i tutaj znacznie mniejsze koszty w zakresie przejścia na nowy system funkcjonowania transportu.

To dla polskich konsumentów byłby pozytywny zapis?

Te paliwa, trzeba pamiętać, że ich koszt produkcji jest dzisiaj bardzo wysoki i dzisiaj byłyby to o wiele wyższe ceny niż te, które mamy na stacjach, więc nie ma się czym zachwycać, tak czy inaczej są to wyzwania związane z budową całkiem nowego rynku paliw dla transportu.

Jaki generalnie skutek dla naszego przemysłu motoryzacyjnego, który jest olbrzymią gałęzią, zatrudnia ponad 200 tysięcy osób?

Przepraszam bardzo, w całym łańcuchu wartości, z firmami powiązanymi to jest ponad milion.

To razy cztery w takim razie. Jedna trzecia transportu w Europie to polskie kółka. Rozmawialiśmy też z właścicielami warsztatów, jedni mówią, że jakoś się przystosują, inni mówią część z nas padnie. Jak sobie to wszystko zbierzemy, jaki będzie wpływ tych rozwiązań?

Gra idzie o bardzo wysoką stawkę. 8 procent polskiego PKB to przemysł motoryzacyjny, tak jak przed chwilą wspomnieliśmy, około miliona miejsc pracy, w tym sektorze, 21 procent polskiego eksportu to jest przemysł motoryzacyjny, w sektorze przemysłowym to nie tylko filar, to jest koło zamachowe polskiej gospodarki. Przy takiej zmianie technologicznej, wyznaczonej w pewnym sensie nakazem prawa europejskiego, musimy podjąć daleko idące działania, przede wszystkim w warstwie budowy infrastruktury, zabezpieczenia mieszkańców, polskich obywateli, polskiego społeczeństwa, żeby nikt nie był wykluczony komunikacyjnie. To jest kwestia nie tylko transportu indywidualnego, bo jak rozmawiamy, to pewnie każdy z nas ma na myśli jakim samochodem będę jeździł, ale to jest transport publiczny, transport zbiorowy, komunikacja w miastach, to jest również transport towarowy dalekobieżny, tak jak pan powiedział, 30 procent spedycji transportu towarowego w Europie to są polscy przewoźnicy. Trzeba zadbać o ten interes. My nie możemy pogorszyć naszej pozycji, a chcemy się umocnić. Jesteśmy trzecim państwem w Europie, jeżeli chodzi o sektor motoryzacyjny, a w niektórych wartościach nawet jesteśmy na pierwszym miejscu, tak jak w produkcji baterii do samochodów elektrycznych.

Ale z drugiej strony jesteśmy na piątym miejscu od końca, jeśli chodzi o liczbę stacji, infrastruktury ładowania.

To już się zmienia, bo w roku 2021 podwoiliśmy liczbę. W ubiegłym roku była podobna sytuacja.

Jest szansa na skokowy rozwój?

Więcej, nie tylko na skokowy rozwój, ale ja przypuszczam, że przy odpowiednim rozwoju technologicznym i wsparciu systemowym, mam na myśli programy, które realizuje w tej chwili Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który podlega pod Ministerstwo Klimatu i Środowiska, to jest program Zielony Transport Publiczny, gdzie w ciągu ostatnich dwóch lat zakontraktowały polskie miasta 502 autobusy z napędem elektrycznym, 117 autobusów z napędem wodorowym, ale także stacje ładowania pojazdów elektrycznych, stacje tankowania wodoru, inne elementy związane z budową infrastruktury, między innymi sieci energetyczne, które trzeba przystosować.

Widzę coraz więcej przeszkód.

Tak ogromne nakłady, ale ja myślę, że jest chwilę jakiś większy poziom nasycenia i tak jak w przypadku fotowoltaiki prosumenckiej, przypomnijmy, że w roku 2019 roku, już nie odwołujmy się dalej wstecz, ale w roku 2019 mieliśmy 150 000 prosumentów, a dwa i pół roku później milion 200 tysięcy. Może być taka sytuacja, że rynek elektromobilności będzie się rozwijał. Dobrze, gdyby się rozwijał z udziałem polskich przedsiębiorców.

Przedsiębiorcy mówią, że potrzebują przede wszystkim taniego dostępu, do taniej zielonej energii. Jak to się ma do polityki energetycznej Polski do 2040 roku? Oni mówią: dajcie nam ten prąd zielony, a my sobie jakoś poradzimy z tą transformacją.

Rząd nie daje prądu. Rząd stwarza warunki do tego, żeby ten prąd produkować. Ale ja chciałem jeszcze o jednym elemencie powiedzieć bardzo istotnym, bo mamy takie skojarzenie, że jest ktoś, klient, w sensie osoba fizyczna, firma, przedsiębiorca, który kupuje gotowe produkty, czy to jest ładowarka, czy to jest samochód elektryczny, ale pamiętajmy, że wielką szansą w tej całej zmianie jest to, że polscy przedsiębiorcy zbudują polski przemysł, który będzie produkował nie tylko na rynek krajowy, ale także na eksport. Natomiast co do zielonej taniej energii, to jesteśmy na bardzo dobrym kursie. W ciągu ostatnich czterech lat, można powiedzieć, że potroiliśmy moc zainstalowaną w Polsce jeżeli chodzi o OZE. Jeszcze nie tak dawno to było zaledwie 7 gigawatów mocy zainstalowanej, teraz jest ponad 23 gigawatów, a w perspektywie najbliższych lat, co wiadomo już na podstawie wydanych warunków przyłączenia przez operatorów dystrybucji energii elektrycznej w Polsce, czy też aukcji OZE, wygranych kontraktów w aukcjach organizowanych przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, w 2025 roku, według tych danych, praktyczne to nie są to symulacje, to są dane, to już będzie 28 gigawatów, a w roku 2030 możemy przekroczyć 50 gigawatów mocy zainstalowanej.

A w 2040 - 50 procent energii ma pochodzić z OZE. Tu zerkam znów do tych przecieków ze strategii polityki energetycznej.

Ja się nie będę do przecieków odnosił. Natomiast pamiętajmy jeszcze o jednym. W latach 30. tego stulecia w polskim miksie energetycznym pojawi się nowe bardzo ważne źródło energii, jakim jest energia jądrowa i w roku 2040, tak jak dzisiaj, mamy 70-kilka procent energii z węgla w polskim miksie energetycznym, tak w roku 2040 te mniej więcej 75 procent to będzie zeroemisyjna energia, zarówno z OZE, jak i energia jądrowa, do tego dojdą inne mniejsze źródła jeszcze wykorzystywane, zarówno węglowe, czy też gazowe, czy geotermia, czy inne mniejsze źródła, które są do zainstalowania. Poza tym cały czas rozwija się technologia, ja jestem przekonany, że w roku 2040 będą nowe hybrydowe rozwiązania energetyczne, które spowodują, że energia będzie tańsza, a również będziemy mogli wytwarzać ją w sposób zeroemisyjny. Rozwój rynku, masowość używania samochodów elektrycznych, zarówno w transporcie, jak też w przewozie osób indywidualnych, czy transport zbiorowy spowoduje, że te środki transportu będą tańsze, tak samo jak jeszcze 30 lat temu nasze telefony komórkowe były bardzo duże, bardzo drogie i same rozmowy były bardzo drogie, a dzisiaj są to zminiaturyzowane wielofunkcyjne urządzenia multimedialne i podobnie będzie w każdej innej technologii.

Czyli przełkniemy tę żabę?

Ja jestem za tym, że zawsze musimy walczyć o polski interes, ale w kontekście ludzi, w kontekście społeczeństwa, w kontekście interesów każdego przeciętnego Polaka, więc w związku z tym ja mam nadzieję, że jednak ten czas związany z transformacją w transporcie, zostanie wydłużony, że ten rok 2035 w roku 2026 zostanie skorygowany, bo chcemy, aby wszyscy byli beneficjentami zmiany, a nie w poczuciu opresji czekali na jakieś zagrożenia. Nowe rozwiązania mają służyć zwiększeniu poziomu życia mieszkańców każdego europejskiego kraju.

http://radiopoznan.fm/n/t1YwgK
KOMENTARZE 0