NA ANTENIE: Serwis informacyjny
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

J. F. Libicki: Czuje się tak, jakbym przechodził różne fazy grypy

Publikacja: 04.08.2020 g.11:28  Aktualizacja: 04.08.2020 g.11:50
Poznań
Gościem porannej audycji Radia Poznań "Kluczowy temat" był wielkopolski senator Jan Filip Libicki.
Jan Filip Libicki - Leon Bielewicz
Fot. Leon Bielewicz

Łukasz Kaźmierczak: W związku z informacją o zakażeniu pana koronawirusem, nie mogę nie zapytać, jak się pan czuje panie senatorze?

Jan Filip Libicki: Czuje się tak, jakbym przechodził różne fazy grypy. Parę dni temu czułem się tak, jakby to była lekka grypa, teraz czuję się tak, że po prostu na wszystkie codzienne czynności, które człowiek wykonuje, muszę między nimi robić odpoczynek.

Czyli taka grypa w rozmiarze XXL?

Ja tego tak nie odczuwam. Czym się bardziej martwię – to, że moi rodzice, mój ojciec, którzy są osobami starszymi, przynajmniej mój ojciec, ma takie symptomy, jakby był zakażony Covidem, ale to wykażą badania.

Co już wiemy, jeśli chodzi o stan osób, z którymi pan miał kontakt?

Nie będę ukrywał, że to był bardzo duży krąg osób, ponieważ otrzymywaliśmy sprzeczne komunikaty, jeżeli w moim okręgu odbywają się imprezy masowe i te imprezy masowe się odbywają, bo nie ma żadnych obostrzeń, to nie ma powodu, żebym ja jako senator, nie brał w tych imprezach udziału.

Do tego dochodzą imprezy polityczne. Na przykład obrady rady naczelnej PSL, albo posiedzenie senackiej komisji rodziny, polityki senioralnej i społecznej.

Jeśli patrzymy na to pod kątem rozprzestrzeniania się koronawirusa – dużo niebezpieczniej może się on rozprzestrzeniać, jeśli jesteśmy na pogrzebie, albo na uroczystości kościelnej, kiedy kościół jest pełen ludzi, bo żegna się bardzo lubianego i zasłużonego proboszcza w swoim okręgu wyborczym.

Pan był na takim spotkaniu?

Byłem. Podałem wszystkie miejsca, w których byłem. Na komisji rodziny oczywiście też jest niebezpieczeństwo, tylko że członków komisji jest kilkanaście osób.

Ale oni też mogą roznosić wirusa.

Oczywiście.

Czy dzwonił do pana ktoś z władz partii?

Rozmawiałem z panem prezesem Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, panem marszałkiem Piotrem Zgorzelskim, panem prezesem Andrzejem Grzybem. Dzwonili do mnie.

Miał pan ostatnio bezpośredni kontakt z prezesem Kosiniakiem Kamyszem?

Bezpośredniego kontaktu nie miałem, takiego, żebyśmy na przykład odbyli jakieś spotkanie. Ale teraz jest pytanie. Jeżeli jest rada naczelna PSL-u i prezes siedzi w odległości 10 metrów ode mnie. To czy miałem bezpośredni kontakt czy nie? Ja mogę powiedzieć, że prezes siedzi za stołem prezydialnym i odległości między tymi osobami siedzącymi tam są na oko zachowane. Tak naprawdę to mi się wydaje, że zasadniczy błąd polega na tym, że znieśliśmy z różnych powodów obostrzenia, trochę z powodów ekonomicznych i ja to rozumiem, trochę z powodów wyborczych i politycznych. Rząd mówi otwieramy się, ale proszę uważać.

Cały świat tak zrobił.

Ale do ludzi trafiają proste komunikaty. Otwieramy restauracje, ale przy stoliku może siedzieć tylko rodzina, to ja byłem w jednej restauracji, gdzie wisiało takie hasełko: "co prawda przy stoliku może siedzieć tylko rodzina, ale wszyscy Polacy to jedna rodzina”. Problem jest taki, że nikt tego nie egzekwuje. Nie ma co stosować apeli, które są nie do zrealizowania. Rozumie pan mój tok rozumowania?

Oczywiście. Zapytam jeszcze o politykę. Tomasz Grodzki, Stanisław Karczewski, ktoś z władz Senatu, miał pan z którymś z nich kontakt?

Pan marszałek Grodzki dzwonił do mnie dwukrotnie.

Cały czas pytam o kontakt bezpośredni.

21 lipca widziałem się na wyjazdowym klubie połączonym senackiej większości z marszałkiem Grodzkim. Później nie, bo wyjechał na krótkie wakacje. Nie jestem w stanie panu powiedzieć, czy 21 lipca witałem się z marszałkiem Grodzkim. Tak – witałem się.

Pan mówił, że kolejni senatorowie są już zakażeni koronawirusem.

Wiem tylko tyle, co czytam w mediach. Panowie Zdunin i Bober są niestety pozytywnie.

Mówiąc żartobliwie, pół żartobliwie, a może zupełnie poważnie. Okaże się, że przez pana opozycja straci większość w Senacie za chwilę.

Niestety to nie jest temat do żartów.

Zwracam tylko uwagę, że może się okazać, że głównie w tym gronie opozycyjnym będzie koronawirus obecny.

Od momentu, w którym okazało się, że panowie Zdunin i Bober są zakażeni, mam wyrzuty sumienia, że być może ja ich zakaziłem, a być może oni zakazili mnie, a może też zakaził nas ktoś trzeci.

To jest najgorsze w tym wszystkim, ta niewiadoma.

Te pytania cały czas mnie drążą.

Faktem jest natomiast, że najbliższe posiedzenie Senatu zostało odwołane, i to jest poważny fakt polityczny.

To jest poważny fakt polityczny. Natomiast żeby była jasność. Ja mam pretensję do rządzących, o to, co powiedział premier Mateusz Morawiecki, że wygraliśmy wojnę z koronawirusem. Mówił to w kampanii wyborczej, kiedy miał jasno określony cel polityczny, i co uważam za najwyżej naganne. Jeśli chodzi o działanie służb, sanepidu służby zdrowia i tak dalej, to mogę się wypowiadać o szybkości i skuteczności działania wyłącznie pozytywnie. Pozostaje mi więc pytanie – czy szpital Józefa Strusia, w którym się znajduje, działa tak perfekcyjnie, bo jest szpitalem miejskim, czy dlatego, że zarządzenia z ministerstwa przyszły takie a nie inne. Ja jestem przekonany, że główną zasługę jeśli chodzi o perfekcyjne działanie szpitala ma dyrekcja. Ale ktoś jeszcze tę zasługę ma. Jeśli ma ją rząd, oddaję chwałę rządowi, jeśli ma ją samorząd, oddaję ją samorządowi.

To co pan widzi w szpitalu nastraja pana optymizmem?

Nie mogę się wypowiedzieć o opiece nad pacjentami, ponieważ od momentu jak przyszedłem w sobotę, nie widziałem nikogo poza paniami pielęgniarkami, salowymi i lekarzami. Ja mogę tylko powiedzieć, że kiedy w sobotę byłem najpierw zrobić sobie wymaz, a potem przyjechałem do szpitala, to ludzie, których nie znam, przypuszczam po prostu, że obywatele miasta Poznania, przychodzili sobie robić wymazy tak jak ja, i wychodziło to bardzo sprawnie.

Panie senatorze, czy jest pan za ponownym wprowadzeniem lockdownu, albo nawet za ostrzejszym lockdownem niż kilka miesięcy temu.

Ja tego nie wiem. Problem zasadniczy w Polsce jest taki, że nie mamy instytucji, autorytetów, które mogłyby ustalić coś obiektywnie. To znaczy mogłaby się zejść grupa ludzi i powiedzieć, my uważamy, że takie i takie rozwiązanie jest wypracowane i wszyscy to uznają. Mamy dokładnie tego typu problem: jeżeli pan premier Morawiecki mówi, że pokonaliśmy koronawirusa, to natychmiast z drugiej strony, ja tę wypowiedź uważam za głęboko niestosowną, pojawia się atak. Gdyby premierem był na przykład Borys Budka, to druga strona by atakowała.

A co pan by zrobił? Jeśli chodzi o kontakty międzyludzkie, poruszanie się w przestrzeni publicznej, bywanie w miejscach publicznych?

Nie wiem. Natomiast uważam, że rzeczą niezrozumiałą jest fakt, że jak mamy 30 zachorowań dziennie w marcu, to wszyscy siedzimy w domu i nie wychodzi nikt, to wszyscy siedzą w domu i nie wychodzi nikt, a jak mamy 600 zachorowań dziennie na początku lipca, to premier ogłasza, że pokonaliśmy koronawirusa. Na logikę coś jest nie tak.

Chciałbym jeszcze zapytać o wydarzenia ostatniego okresu. Dosyć wzmożone działania ze strony aktywistów LGBT: flagi tęczowe na pomniku Jezusa w Warszawie, to co było na obchodach Powstania Warszawskiego. Co się dzieje?

Nie wiem co się wydarzyło na obchodach powstania. Mnie w zupełności wystarczy, żeby powiedzieć, że to co się stało z figurą Chrystusa przed kościołem św. Krzyża w Warszawie, to jest po prostu profanacja. To jest tym bardziej bolesne, że ktoś świadomie chciał uderzyć w nasze najczulsze i najbardziej intymne emocje. Uważam to za prowokację i są do tego stosowne paragrafy.

Mamy do czynienia z jakimś starciem cywilizacyjnym? Część obserwatorów to wieszczy.

Tutaj trzeba rozdzielić pewne rzeczy. Każdej osobie, niezależnie od preferencji seksualnej, jako osobie ludzkiej, należy się szacunek. Mamy prawo być krytyczni w stosunku do stylu życia, jaki ta osoba wybrała. Tutaj nie należy ustępować. Zaczyna się od skromnego kroku pod tytułem związki partnerskie, potem są kroki następne, a na końcu się mówi, że chcemy mieć prawo do adopcji. Zachowując szacunek do tych osób, nie wolno się zgadzać na postulaty, które te środowiska zgłaszają.

Czy pańskim zdaniem za jakiś czas może to być główna oś sporu politycznego w Polsce?

Ja uważam, że w Polsce, to jest trochę zadanie beznadziejne, ale trzeba wszystkie spory wyjmować z obszaru dyskursu politycznego, niż kolejne obszary upolityczniać.

Ale temat jest chętnie podejmowany przez niektóre ugrupowania polityczne.

Jeśli mam powiedzieć, kto podnosił te tematy, to trzeba to po równo rozłożyć. Temat wypłynął w wyborach europejskich 2019 roku i podniósł go pan Rabiej. Uważam, że pan Rabiej podniósł go w sposób instrumentalny, i zaszkodził wtedy Koalicji Obywatelskiej. Przegrana w wyborach wynikła z wypowiedzi pana Rabieja. A potem w wyborach prezydenckich też instrumentalnie podniosło to Prawo i Sprawiedliwość.

Czyli temat będzie obecny cały czas?

Ja bym wolał dyskutować na ten temat, na płaszczyźnie cywilizacyjnej, niż na płaszczyźnie politycznej.

http://radiopoznan.fm/n/Nzs8PU
KOMENTARZE 0