Już pewnie niewielu pamięta moment, kiedy ta wspaniała wokalistka na fali sukcesów przeniosła się z koncertami z klubów do renomowanych sal, teatrów i aren. Pracowała na to wiele lat. Podbiła angielską publiczność w Royal Albert Hall w Londynie, wystąpiła w katowickim Spodku i uwiodła amerykańską widownię w Madison Square Garden w Nowym Jorku. Do wspólnych występów Beth Hart zachęciła najlepszych gitarzystów od Jeffa Becka i Joe Bonamassy, po Erica Galesa, Waltera Trouta i Slasha.
Trudno dzisiaj pomylić jej głos, jest jedyny w swoim rodzaju. Beth Hart śpiewa wspaniale zarówno utwory bluesowe jak i rockowe, największe wrażenie robią w jej wykonaniu intymne ballady, odwołujące się bezpośrednio do życiowych doświadczeń artystki.
Nowa płyta Beth Hart „You Still Got Me” zaczyna się mniej więcej tam, gdzie kończył się ostatni solowy album Slasha „Orgy Of The Damned”. Na sesji u Slasha zaśpiewała oszałamiająco bluesowy standard „Stormy Monday”. Na własnej płycie zaczyna spektakl utworem „Savior With A Razor” w towarzystwie gitary Slasha. Jednak na tym się kończy sam na sam tej dwójki artystów.
Dość szybko okazuje się, że cała płyta nie jest już tak bardzo bluesowa. Zresztą na wielu poprzednich płytach utwory skomponowane przez Beth Hart pokazywały jej dużą rozległość zainteresowań. Oczywiście, gdy artystka intonuje bluesa przestrzeń wypełniają szczególne wibracje. Włącza się wspaniały syndrom ekspresji Janis Joplin. To zawsze spotkanie z kobietą niebezpieczną, trochę dekadencką i w głębi duszy bardzo delikatną. A zaraz potem Beth Hart dorzuca rockowej pikanterii albo z lekkością wchodzi w country lub intonuje kawałek dolatujący wprost z przydrożnego baru. Płyta „You Still Got Me” jest pierwszą prezentacją oryginalnego materiału od czasów albumu „War In My Mind” z 2019 roku. Potem mieliśmy jeszcze popis rockowej mocy na płycie „Tribute To Led Zeppelin”.
Jest oczywiste, że fani czekali na premierowe piosenki Beth Hart. Jestem pewien, że się nie zawiodą, bo ta różnorodność utworów jest osobną wartością płyty. W utworze „Sugar N My Bowl” funkowy rytm rozkręca gitara Erica Galesa. Wodewilowy klimat nagrania „Never Underestimate A Gal” pokochają radia komercyjne. W numerze „Drunk On Valentine” duszną atmosferę wypełniają dźwięki fortepianu, można sobie nawet wyobrazić, że gdzieś siedzi Tom Waits i swoim niskim głosem za chwilę wesprze gwiazdę wieczoru. Potem gitara akustyczna wprowadza balladę „Wonderful World” z dramatycznym przypływem dynamiki, którą Beth Hart stopniuje w znakomity sposób. Jeszcze więcej spokoju zwiastuje melodia wolnego kawałka „Little Heartbreak Girl”. Takie numery nigdy się nie starzeją i wchodzą trwale do kanonu rockowych ballad. W nagraniu pięknie buduje klimat żeński chórek.
Wkrótce na płycie następuje kulminacja w utworze „Don’t Call The Police”. To kompozycja inspirowana głośną śmiercią George’a Floyda, Afroamerykanina zabitego przez policyjny patrol na ulicach Minneapolis. W tytułowym utworze „You Still Got Me” bogaty wystrój orkiestrowy dodaje nie tylko zdecydowanego wyrazu linii melodycznej, lecz wzmacnia potęgę całej muzyce.
Beth Hart znowu uderza w najczulsze punkty wrażliwości i dla wprawnego ucha odkrywa nowe możliwości mistrzowskiej wokalistyki. Perfekcyjna reżyseria nagrań i wyborni muzycy. Znakomita płyta, 50 minut kontaktu ze sztuką wysoką.