NA ANTENIE: Sobotnie popołudnie z Radiem Poznań
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Van Morrison nie zwalnia - recenzja Ryszarda Glogera

Publikacja: 17.01.2025 g.13:01  Aktualizacja: 17.01.2025 g.13:25 Ryszard Gloger
Poznań
Van Morrison nie jest obiektem westchnień słuchaczy młodego pokolenia. Jego gwiazda świeci odległym blaskiem kariery sprzed pół wieku. Klasyczne albumy artysty takie jak „Astral Weeks”, „Moondance”, „Tupelo Honey” są ozdobą kolekcji niejednego konesera muzyki. Ktoś może nawet ma winylowego singla z przebojem „Brown Eyed Girl”, kiedy młody Irlandczyk na krótko zawojował Amerykę.
Van Morrison „New Arrangements And Duets” - okładka płyty
Fot. okładka płyty

Spis treści:

    Były też wspaniałe płyty Morrisona z zespołem The Chieftains, niecodzienne duety –chociażby - z B.B.Kingiem. Jak śpiewała Maryla Rodowicz: ale to już było i nie wróci więcej. Nie sądzę jednak, żeby dzisiejszy fan muzyki był zainteresowany zawartością wymienionych płyt. Van Morrison podejrzewany przez najzagorzalszych fanów o genialne zdolności, już nie roztacza dawnego czaru.

    W ostatnich latach nagrywa dużo płyt, złośliwie można powiedzieć, że trochę taśmowo. Wspomnę mocno jazzowy „You’re Driving Me Crazy”, nagrany wspólnie z nieżyjącym organistą Joey De Francesco. W 2018 artysta zrobił zwrot w stronę bluesa i soulu na płycie „The Prophet Speaks”. Potem Van Morrison się pochwalił albumem „Three Chords And The Truth”. W 2021 roku artysta wydał dwupłytowy album „Latest Record Project Volume 1”, zaproponował płytę „What’s It Gonna Take”, odpalił dwupłytowy album „Moving On Skiffle” i studyjny „Accentuate The Positive”, który zebrał wiele pochwał. Dużo się działo.

    Płyta „New Arrangements And Duets” już w tytule przekazuje informacje, że mamy do czynienia z przetworzeniem, przerobieniem czegoś co powstało w przeszłości. Z jednej strony to dobrze, bo duża część kompozycji Vana Morrisona z ostatnich lat nie zasługiwała na rolę muzycznych diamentów.

    Album „New Arrangements And Duets” jest 46. pozycją w dyskografii artysty. Nagrania pochodzą z różnych lat, mniej więcej z ostatniej dekady. Wiele z nich nie zmieściło się na poprzednich wydawnictwach, inne domagały się nowej oprawy instrumentalnej. Wynikało to głównie z faktu, że wokalista koncertował bardzo często z big bandem i dodatkowo coraz częściej grał na saksofonie altowym. Nagrania z omawianej płyty mają właśnie taki orkiestrowy rozmach, dęciaki odgrywają ważną rolę we wszystkich 15 utworach. Jest jeszcze drugi wyróżnik wynikający z tytułu wydawnictwa. Chodzi o duety. Jest ich kilka i może w przypadku Vana Morrisona nie zaskakują, bo stać go było zawsze na kroki niezwykłe.

    Na płycie Van Morrison śpiewa z wybitnym wokalistą jazzowym Kurtem Ellingiem, są także Joss Stone, Curtis Stigers i Willie Nelson. Mimo tak ekscytujących zestawień nie powstały w tym towarzystwie nagrania wybitne. To chyba kwestia samych kompozycji Vana Morrisona – dobrych, lecz już nie z kategorii fascynujących.

    Wszyscy goście stają na wysokości zadania, lecz nie sięgają wyżyn swoich możliwości interpretacyjnych. Jednak co najbardziej słychać na płycie, to jazzowy feeling, zabawa big bandu złożonego z wielu muzyków skorych do improwizacji. Miłośnicy jazzu mogą czerpać dużą przyjemność słuchając swingowych aranżacji i swobody z jaką śpiewają wokaliści. Trzeba jednak wyczuwać ten rytm i luz.

    http://radiopoznan.fm/n/TCoS0O