Dziś Sąd Apelacyjny - zamiast dożywocia - skazał Aleksandra S. na 25 lat więzienia. W lipcu 1995 roku oskarżony zastrzelił ochroniarza klubu, a drugiego ciężko ranił. To już prawomocny wyrok w tej sprawie.
Ta sprawa być może nigdy nie trafiłaby do sądu, gdyby odciski palców z miejsca zabójstwa nie znalazły się w europejskiej bazie. W 2012 roku niemieccy policjanci złapali mężczyznę, którego linie papilarne okazały się identyczne ze znalezionymi na miejscu zbrodni w Poznaniu. Jak się okazało, należały do pochodzącego z Tadżykistanu Aleksandra S.
- Wbrew twierdzeniom obu obrońców, zebrane dowody jednoznacznie wskazują, że jednym ze sprawców był oskarżony - mówił sędzia Henryk Komisarski i wymienił najważniejsze dowody: ślady linii papilarnych znalezione w lokalu El Chico i na atlasie samochodowym.
Tożsamości dwóch innych mężczyzn, którzy uczestniczyli w zabójstwie, do tej pory nie udało się ustalić. Wiadomo, że Aleksander S. działał na zlecenie i były to porachunki gangsterskie. Te ustalenia Sąd Apelacyjny uznał za prawidłowe, ale musiał zastosować przepisy bardziej korzystne dla oskarżonego. Najsurowszą w tych realiach jest kara 25 lat pozbawienia wolności. Dlatego sąd obniżył wyrok.
Magda Konieczna/jc/szym