Kościół stracił działki na mocy dekretu wywłaszczeniowego w latach 50-tych. Biegły oszacował wartość terenów na prawie sto milionów złotych. Sąd nakazał zwrot działek niezabudowanych - przeznaczonych pod zieleń i rekreację, w pozostałej części przyznał odszkodowanie .
- Sprawa była bardzo skomplikowana, dlatego też skomplikowany wyrok. Parafia od początku domagała się zwrotu nieruchomości, które zostały wywłaszczone, albo nieruchomości zamiennych, ostatnią możliwością było ubieganie się o odszkodowanie. Jestem zadowolony z wyroku - mówi pełnomocnik parafii Tadeusz Kieliszewski.
Pełnomocnik miasta Lidia Tajnert już zapowiedziała apelację, powołując się na ugodę z parafią, w której ówczesny proboszcz zrzekał się roszczeń. Dziś sąd uznał, że nie miał takich uprawnień. - Nie zgadzamy się z takim rozstrzygnięciem. Dalej twierdzimy, że ugoda zawarta z nami jest ważna i tak twierdziliśmy w całym procesie, dlatego dziwi nas ten wyrok - dodaje pełnomocnik miasta.
Miasto nie będzie musiało wydać parafii działki pod fragmentem Jeziora Maltańskiego, bo - jak tłumaczył sąd - tereny po zalaniu wodami z mocy prawa stają się własnością Skarbu Państwa. Pełnomocnik Skarbu Państwa nie chciała komentować wyroku.
Miasto już znalazło nieścisłości w wyroku i zapowiada apelację. Po dokładnym zapoznaniu się z wyrokiem miasto wie, że musiałoby zwrócić działki między innymi przy Wileńskiej i przy pętli Maltanki. W wyroku są jednak nieścisłości. - Już znaleźliśmy pięć działek, których właścicielem nie jest miasto, a znalazły się one w wyroku - mówi zastępca prezydenta Poznania Mirosław Kruszyński. Wśród działek, które miasto musiałoby zwrócić znalazły się: część campingu na Malcie, fragment torów Maltanki i część spacerowej ścieżki wokół Jeziora Maltańskiego.
Miasto swoją apelację chce oprzeć przede wszystkim na ugodzie, którą zawarło z poprzednim proboszczem parafii. Zakładała ona, że po wydaniu części gruntów, parafia zrzeknie się pozostałych roszczeń. Sąd uznał jednak, że ówczesny proboszcz nie miał uprawnień, by taką ugodę podpisać. Miasto twierdzi, że jest ona nadal ważna.