Amerykanka sama uczestniczyła w tym procederze, przez lata była dyrektorką kliniki aborcyjnej. Abby Johnson odsłoniła najczarniejsze karty swojej historii. Mówiła o ośmioletniej pracy w klinice aborcyjnej w Teksasie, przeprowadzonych tam zabiegach. To najbardziej poruszyło uczestników spotkania w Pile.
Amerykanka przyznała też, że na początku myślała, że abortowane dzieci nic nie czują. A aborcja to prosty zabieg, który nikomu nie szkodzi.
Jej punkt widzenia zmienił się, gdy asystowała przy aborcji i na USG zobaczyła walczące o życie nienarodzone dziecko. Wtedy postanowiła zmienić swoje życie i opowiedzieć swoją historię innym.
Prolajferka dużo czasu poświęciła też polityce. Zdaniem Johnson, Polska pozwala na kompromis w kwestii aborcji i dopuszcza do niej w szczególnych przypadkach. - To są półśrodki, które później mogą doprowadzić do takiej sytuacji jak w Stanach, że aborcję wykonywało się na życzenie i w dowolnym momencie - podsumowała Amerykanka. W spotkaniu uczestniczyło kilkaset osób.