W nocy z niedzieli na poniedziałek kilkaset osób zebrało się pod skłotem Odzysk na Starym Rynku i próbowało go podpalić. Chuliganów powstrzymała policja.
Czy prezydent Jaśkowiak powinien publicznie potępić to zachowanie? Andrzej Białas tłumaczy, że razem w prezydentem świętował mistrzostwo Lecha, ale w niedzielę żaden z nich nie wiedział o wydarzeniach pod skłotem. - My nie byliśmy świadkami tych wydarzeń, one się działy z dala od nas. Ja byłem w pewnym momencie na Starym Rynku, widziałem, że jest tam kordon policji, próbowałem się dowiedzieć, co się dzieje, ale takiej informacji nie uzyskałem - mówi Białas.
Po niedzielnej fecie Jacek Jaśkowiak stwierdził, że mistrzostwo Lecha to dobra promocja dla miasta, a kibicom nie sposób zabronić świętowania. Czy powinien się odnieść także do pomeczowych zamieszek? - Nie możemy mówić, że ekscesy są nieważne i że liczy się tylko triumf Lecha. Ale wolałbym mówić tylko o triumfie - przyznaje.
Trwa podliczanie strat po meczu. Zniszczony został wóz transmisyjny TVP, policyjne radiowozy, zieleń i kilka elementów ogródków na Starym Rynku. W skłocie i klubokawiarni przy ul. Fredry chuligani wybili szyby i zniszczyli drzwi. Kto powinien zapłacić za zniszczenia? Część kibiców nawołuje do zorganizowania zbiórki pieniędzy.
- Byłoby mile widziane, gdyby organizatorzy wzięli za to jakąś odpowiedzialność, ale jeśli chodzi o tych, którzy niszczyli miasto, to ja bym się do zbiórki na wyrządzone przez nich szkody, nie dołączył - mówi Białas. Podobne jest stanowisko stowarzyszenia kibiców, którego szef podkreśla: organizowaliśmy fetę na Placu Mickiewicza i nie odpowiadamy za zamieszki. (cała rozmowa poniżej)