Wcześniej Ministerstwo Edukacji Narodowej pominęło powstańczy zryw Wielkopolan i nie wymieniło go wprost. Interweniowali nauczyciele oraz posłowie z Poznania (zarówno partii rządzącej jak i opozycji).
- Nadal dużo zależy od nauczyciela i tego, czy Powstaniu Wielkopolskiemu poświęci odpowiednią ilość czasu - mówi poznański poseł PiS Bartłomiej Wróblewski. I dodaje: - Chodziło o to, że powstanie nie było wymienione z nazwy i tylko dlatego interweniowałem. Pewnie większość nauczycieli i tak by o historii powstania by nauczyło. Może zdarzyć się i tak, że nawet po wpisaniu do podstawy programowej niektórzy nauczyciele historii będą to pomijać na lekcji, ale mam nadzieję że będzie to rzadkość.
Interpelację w tej sprawie złożyła też poznańska posłanka partii Nowoczesna Joanna Schmidt. Zarzucała wtedy minister edukacji oraz PiS, że w nauczaniu historii wolą wspominać klęski a nie zwycięskie powstanie Wielkopolan.
- Może była to tylko zwyczajna pomyłka, a nie zamierzony błąd - powiedziała nam posłanka Schmidt. - Informacja o wpisaniu nazwy Powstania Wielkopolskiego do podręczników, jest bardzo pozytywna. To świadczy o tym, że warto walczyć, warto być aktywnym. To już nie pierwszy raz kiedy działania opozycji (która z definicji jest w mniejszości) przynoszą efekt. Świadomość historyczna i narodowa jest bardzo ważna. Mimo, że podstawa programowa to ramy nauczania i nie zobowiązują nauczyciela wprost to jednak mam nadzieję, że nauczyciele nie będą pomijać naszego powstania - mówi Joanna Schmidt.
W podstawie programowej z nazwy wymieniono także powstania śląskie, których również zabrakło we wcześniejszej wersji dokumentu przygotowanego przez MEN.